"Pasy" w sezonie 2010/11 tylko po trzech kolejkach były ponad strefą spadkową - pierwszej, 29. i 30., ale to wystarczyło, aby się utrzymać. Zespół zakończył rozgrywki na 14. miejscu wyprzedzając Arkę Gdynia i Polonię Bytom. Jeszcze po rundzie jesiennej, kiedy Cracovia była "czerwoną latarnią" z tylko ośmioma punktami na koncie, tracąc do bezpiecznej strefy aż dziewięć "oczek", wydawało się, że jednego spadkowicza już poznaliśmy. Innego zdania był Szatałow, który od początku swojego pobytu przy Kałuży twierdził, że utrzymanie jest możliwe. I okazało się, że miał rację. Cracovia na wiosnę zdobyła 21 punktów, grając bardzo dobrze na własnym stadionie, gdzie aż pięć razy wygrała, zanotowała dwa remisy i doznała tylko jednej porażki (z Widzewem Łódź 1-2). Na wyjazdach było znacznie gorzej, ale w końcu "Pasom" i tam udało się wygrać i to w meczu przeciwko głównemu rywalowi w walce o utrzymanie - Polonii Bytom (2-1). Pozostanie Cracovii w lidze nie byłoby możliwe bez słabości klubu ze Śląska i Arki, które robiły wszystko, aby spaść. Szczęście jest jednak potrzebne każdemu, a szczególnie ważną rolę odgrywa w sporcie. To więcej niż mistrzostwo Polski - Nie ma co ukrywać, że wyciągnięcie zespołu z takiego dołka, to może być nawet coś więcej, niż zdobycie mistrzostwa Polski. To również zasługa zawodników - ja bez nich nic nie znaczę - ocenił Szatałow. W ten sezon "Pasy" nie weszły może z nadziejami na zawojowanie Ekstraklasy, ale na pewno nie były w gronie głównych kandydatów do spadku. Co prawda właściciel prof. Janusz Filipiak rozstał się z trenerem Orestem Lenczykiem, który w miarę pewnie utrzymał drużynę w lidze, jednak nowa "miotła" w osobie Rafała Ulatowskiego, asystenta Leo Beenhakkera w reprezentacji Polski, a potem trenera dobrze sobie radzącego PGE GKS-u Bełchatów, miała gwarantować przynajmniej miejsce w środku tabeli. Tak się jednak nie stało. Przebudowa drużyny w wykonaniu Ulatowskiego się nie udała i w 10 kolejkach zespół pod jego wodzą wywalczył tylko cztery punkty. Cracovia musiała działać i wybór padł na Szatałowa, który prowadził Polonię Bytom. Prof. Filipiak wykupił trenera, a ten odszedł przed bezpośrednim meczem obu drużyn, który oglądał już z trybun przy ulicy Kałuży. "Pasy" przegrały go 0-1. Początki Szatałowa w roli szkoleniowca "Pasów" nie napawały optymizmem. W czterech spotkaniach w rundzie jesiennej wygrał tylko raz po dramatycznym pojedynku z Bełchatowem (3-2), w którym jeszcze na cztery minuty przed końcem Cracovia przegrywała 0-2. Rewolucja Szatałowa W przerwie zimowej szkoleniowiec dokonał prawdziwej rewolucji sprowadzając jedenastu zawodników, główny nacisk kładąc na wzmocnienie defensywy, a wielu graczom dziękując za współpracę. W tej grupie znaleźli się m.in. napastnicy Radosław Matusiak i Bartosz Ślusarski czy Piotr Polczak, który wybrał ofertę Tereka Grozny. Nowa obrona nie stworzyła monolitu, ale i tak 16 straconych goli w porównaniu z 31 w poprzedniej rundzie to dobry wynik. Bardzo dobrze wprowadził się do zespołu bramkarz Wojciech Kaczmarek, który szczególnie początek rundy może zaliczyć do udanych. Nadspodziewanie skutecznie prezentował się Łukasz Nawotczyński, który do czasu kontuzji był najlepszym obrońcą Cracovii, na pewno nie zawiódł inny defensor Vule Trivunović, a także pomocnik Aleksejs Visniakovs. Nie wszystkie transfery Szatałowa okazały się jednak wzmocnieniami. Jednym z największych rozczarowań był Piotr Giza, który nie przebił się do podstawowej jedenastki przegrywając rywalizację z Mateuszem Klichem. 20-latek mówił jeszcze przed tą rundą, że Giza był jednym z jego idoli, gdy tylko dopingował piłkarzy z trybun. Teraz nie tylko okazał się od niego lepszy, ale także śladami starszego kolegi trafił do reprezentacji Polski, powołany przez Franciszka Smudę na mecze z Argentyną i Francją. - Trener jest autorem naszego sukcesu, ale wydaje mi się, że bez nas - piłkarzy też nie byłoby fajnie. Należą się podziękowania trenerowi, ale i gratulacje nam wszystkim. Wielu skreśliło nas stanowczo za wcześnie. Nie załamaliśmy się jednak i udowodniliśmy, że jesteśmy w stanie osiągnąć nasz cel - mówił Klich. W przekroju całego sezonu wyróżniał się także Saidi Ntibazonkiza. Burundyjczyk, podobnie jak i Klich, miał jednak też mecze, kiedy mówiąc językiem piłkarskim, przechodził obok gry. "Pasom" przez cały sezon nie udało się natomiast wykreować napastnika, który potrafiłby strzelać gole. Nie byli takim ani Matusiak czy Ślusarski, ani tym bardziej Bartłomiej Dudzic, Marcin Krzywicki czy sprowadzony Pavol Masaryk. Wiele rzeczy trzeba zmienić Dlatego utrzymanie Cracovii w Ekstraklasie, to dopiero początek. Teraz Szatałowa czeka jeszcze cięższa praca, aby w kolejnym sezonie "Pasy" grały o coś więcej niż tylko pozostanie w lidze. - Musimy wiele rzeczy zmienić, żeby klub wyglądał bardziej profesjonalnie. Musimy unikać transferów przypadkowych co nam się zdarzyło w tym sezonie. To są najważniejsze rzeczy, które musimy poprawić - powiedział Szatałow. Cracovia w sezonie 2010/11 Czy osiągnęli wynik na miarę oczekiwań? Biorąc pod uwagę wynik z jesieni, kiedy "Pasy" zdobyły tylko osiem punktów, to pozostanie w Ekstraklasie zakrawa na cud. Biorąc jednak pod uwagę potencjał klubu, szczególnie finansowy, lokata tuż nad strefą spadkową nie może być wynikiem zadowalającym. Największe rozczarowanie? 14. miejsce w tabeli, czyli fakt, że Cracovia po raz trzeci z rzędu do końca sezonu musiała walczyć o utrzymanie. Największe niespodzianki? - To prztyczek w nos dla wszystkich, którzy w nas nie wierzyli - powiedział o pozostaniu w lidze po ostatnim meczu sezonu trener Jurij Szatałow. Takich było wielu, ale "Pasy" wbrew wszelkim znakom na ziemi i niebie nie spadły. Rozwój Mateusza Klicha, 20-letniego pomocnika, który w sezonie strzelił cztery gole i zanotował aż 11 asyst, a jego postawa znalazła uznanie w oczach selekcjonera Franciszka Smudy. Najlepszy zawodnik: Trudna kwestia, bowiem każdemu piłkarzowi przytrafiały się słabe mecze, których powinien się wstydzić. W przekroju całego sezonu najlepiej prezentowali się Saidi Ntibazonkiza i Klich. Trener Trudno wyobrazić sobie, żeby po takim zakończeniu sezonu Szatałow odszedł z klubu, ale wszystko będzie zależało od właściciela prof. Janusza Filipiaka. Przed rokiem rozstał się przecież z Orestem Lenczykiem, który teraz doprowadził Śląsk do wicemistrzostwa Polski. Najlepsi strzelcy zespołu Ntibazonkiza - sześć goli, Alexandru Suvorov - pięć goli. Co muszą zrobić, aby w nowym sezonie było lepiej? Pozwolić pracować Szatałowowi. Nie wszystkie jego pociągnięcia transferowe były udane, ale przyjście Wojciecha Kaczmarka, Łukasza Nawotczyńskiego czy Aleksejsa Visniakovsa na pewno wzmocniły drużynę. Cracovia potrzebuje zawodników praktycznie na każdą pozycję, może oprócz bramkarza.