Pomocnik Cracovii powoli wraca do formy sprzed miesięcy, gdy to po zderzeniu z Jarosławem Fojutem nabawił się urazu głowy. Nie dość, że po tym zdarzeniu musiał długo dochodzić do siebie, to jeszcze nie było mowy, by na trening lub mecz wyszedł bez specjalnego kasku ochronnego. Teraz jednak Czovilo przeszedł kolejną serię badań i dostał od lekarzy zielone światło - może grać bez ochraniacza. Ta informacja była dla niego jak podbicie orzeczenia lekarskiego, które uprawniało do gry w piłkę na wysokim poziomie. - Jesienią, gdy mówiłem, że kask mi przeszkadza, to nikt mi nie wierzył. I nie chodził nawet o uderzenia głową, ale o psychikę. Nie mogłem się wystarczająco skoncentrować, bo za mało widziałem, zwłaszcza rywali. Po prostu nie wiedziałem, z której strony nadbiegają. Teraz widać, że jednak ten kask mi przeszkadzał - podkreśla Czovilo, który w spotkaniu z Legią był jednym z najlepszych zawodników. Niewiele brakowało, a pomocnik zaliczyłby także asystę. Czovilo ładnym podanie znalazł Krzysztofa Piątka, ale ten w sytuacji sam na sam z Arkadiuszem Malarzem kopnął prosto w bramkarza Legii. - To było dobre podanie, ale boisko było ciężkie do grania... Szkoda jednak, że nie zwyciężyliśmy, bo byliśmy lepsi i powinniśmy wygrać. Legia najgroźniejsza sytuację miała wtedy, gdy Michał Helik zdołał wybić piłkę sprzed linii bramkowej - uważa Czovilo. Pomocnik krakowian do końca nie jest jednak zadowolony z remisu. - Przed meczem liczyliśmy na trzy punkty, których bardzo potrzebujemy. Staraliśmy się wygrać. Mówiliśmy przed spotkaniem, że każdą okazję bramkową musimy wykorzystać. Myśleliśmy, że będziemy mieli jedną, dwie, maksymalnie trzy okazje, a było ich sporo. Jestem zdziwiony, że nic nie wpadło - przyznaje Czovilo. Po remisie z Legią Cracovia zajmuje 11. pozycję. Z kolei Legia spadła na drugie miejsce w tabeli, ale ma tyle samo punktów co lider Jagiellonia Białystok. Z Krakowa Piotr Jawor <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy</a>