Jeszcze przed rokiem, w Wielką Sobotę, na stadionie Cracovii zgromadziły się tłumy, by wziąć udział w tradycyjnym święceniu pokarmów. W tym roku, z powodu pandemii koronawirusa, chętni wzięli w nim udział jedynie przed ekranami komputerów. Nawet pandemia nie przerwała jednak tradycji - ksiądz dr Dariusz Raś przeprowadził błogosławieństwo pokarmów ze stadionu przy ulicy Kałuży on-line. Udało nam się namówić kapelana "Pasów" na rozmowę, w której wyjaśnia m.in. na czym polega jego rola w klubie - nie tylko w sekcji piłkarskiej, ale także wielu innych - oraz skąd wzięła się jego sympatia właśnie do Cracovii. Mówi też o "brzydszej stronie" futbolu i problemie pseudokibiców. Wojciech Górski, Interia: Na czym w istocie polega rola kapelana klubowego? Ks. dr Dariusz Raś, archiprezbiter kościoła Mariackiego w Krakowie, kapelan środowiska Cracovii: Rolą kapelanów sportowych jest modlitwa i towarzyszenie sportowcom w całokształcie ich życia wiary. Kapelan jednak towarzyszy nie tylko czynnym zawodnikom w poszczególnych sekcjach, a służy w miarę możliwości całemu środowisku sportowemu: działaczom, seniorom, sympatykom, rodzinom zawodników. Jeśli jest taka potrzeba kapelan wyspowiada, przygotuje do bierzmowania czy pobłogosławi na stadionie świąteczne pokarmy... Jeśli naczelną regułą życia chrześcijańskiego jest Dekalog i Ewangelia, to od nich niedaleka droga do etycznego uprawiania sportu. Papież̇ Franciszek odniósł się̨ do tego zagadnienia tak: "Uprawianie sportu pobudza do zdrowego przezwyciężania samego siebie i własnych egoizmów, kształtuje ducha poświęcenia i sprzyja lojalności w relacjach międzyludzkich, przyjaźni i poszanowaniu reguł". Stąd nasza, kapelanów dbałość o ludzi sportu i o ich potrzeby duchowe. Sportowcy nie są jakimś produktem marketingu, ale mają dusze i obecność kapelana jest wśród nich jakby z tego choćby powodu naturalna. A wiara sprawdza się zwłaszcza w sytuacjach ekstremalnych takich jak: sukces, kontuzja, kryzys formy czy właśnie czas epidemii... Czym jest dla księdza piłka nożna i skąd wzięła się sympatia do Cracovii? Jestem sympatykiem Cracovii od dziecka. I niekoniecznie jednej sekcji. Nie byłem szalikowcem, ale kibicowanie klubowi podjąłem z powodu tradycji rodzinnej. W ramach wolnego czasu chodziłem na piłkę ręczną, hokej, piłkę nożną. Poznawałem ludzi Cracovii. Była to dla mnie świetna odskocznia od nauki, wspólnoty oazowej do której należałem. Mieszkałem po sąsiedzku w jednym z nowohuckich bloków ze znanym wówczas hokeistą Migaczem. Sam uprawiam rekreacyjnie turystykę i sport. Kiedy po śmierci ks. Surmy poproszono mnie o bycie kapelanem w klubie chętnie się zgodziłem, choć obowiązków mam sporo. Dlatego jest nas w Cracovii pomagających duchowo więcej, są np. ks. Włodzimierz czy klerycy salezjańscy. A co sądzi ksiądz o "brzydszej twarzy" piłki? Niedawno spore problemy miała Wisła Kraków, która wpadła w ręce gangsterów. Ale to nie tylko jej problem. Na krakowskich derbach dochodziło do ostrzeliwania się racami, wulgarne przyśpiewki to właściwie norma... Sądzę, że ten problem to margines sportu i kibicowania. Wiemy jednakowoż, że po 1989 roku, w nowej Polsce ta "brzydsza twarz" rodzimej piłki sporo narozrabiała. Na ten temat powstają prace naukowe i filmy, które nie udzielają jednoznacznej odpowiedzi, co do przyczyn zjawiska. Bo przecież nasz Kraków to matecznik wysokiej kultury i ośrodek akademicki, co nie licuje z postawą grupek ludzi, którzy systematycznie łamią prawo i normy społeczne. Natomiast do przeciwdziałań tym zjawiskom są powołane odpowiednie służby. Należy pamiętać, że pseudokibice rzadko przychodzą na msze czy na rozmowę z księdzem. Może boją się święconej wody. Rozmawiał Wojciech Górski