Interia: Przerwa była krótka. Po trochę ponad dwóch tygodniach Cracovia wróciła do treningów. Zdążył pan wypocząć? Krzysztof Pilarz: - Myślę, że tak. Byłem w swoich rodzinnych stronach. Spędziłem miło czas. Miałem także chrzciny swojego dziecka. Sezon rozpoczynacie już 17 lipca. Jest wystarczająco czasu, aby dobrze się do niego przygotować? - Tak. Ważne, żebyśmy podtrzymali dobrą grę z końcówki sezonu. Teraz możemy troszkę doładować akumulatory i ruszyć dalej. Oby z podobnym skutkiem, jak w ostatnich dziewięciu meczach, w których nie przegraliśmy. 28 czerwca Cracovia wyjeżdża na zgrupowanie do Zakopanego. Trening pod Tatrami pomoże w doładowaniu akumulatorów? - Warunki są tam bardzo dobre do trenowania. To jest najważniejsze. Trzeba się skupić i zrobić wszystko, aby utrzymać formę. Zagracie pięć sparingów. Na zakończeniu okresu przygotowawczego zmierzycie się z wicemistrzami Niemiec VfL Wolfsburg. Czeka pan z niecierpliwością na to spotkanie? - Do niego jest jeszcze trochę czasu. Na pewno fajnie będzie zagrać z takim rywalem. Najważniejsze jest jednak dobre przygotowanie do sezonu. Spotkanie z Wolfsburgiem to tylko dodatek, ale będziemy mogli sprawdzić swoje umiejętności z zawodnikami z Bundesligi. O co walczy Cracovia w nadchodzącym sezonie? - Chciałbym, żebyśmy walczyli o ósemkę. Raz było bardzo blisko, teraz trochę dalej. Po tych dziewięciu meczach każdy z nas wierzy, że może być tylko lepiej. Mamy trudny terminarz. Zaczynamy od wyjazdu. Jakby się udało zdobyć punkty w dwóch pierwszych meczach, to będzie dobrze. Zaczynacie trudnym wyjazdem do Gdańska na mecz z Lechią. Potem spotkanie z Wisłą Kraków u siebie. Nie wolałby pan jakiś teoretycznie łatwiejszych przeciwników na początek, żeby dobrze wejść w sezon? - Wydaje mi się, że w lidze nie ma słabych zespołów. Teoretycznie Lech Poznań i Legia Warszawa są troszkę ponad innymi klubami. Reszta jest w zasięgu. Jak się jest dobrze przygotowanym i dopisze szczęście, to z każdym można wygrać. Z Wisły odeszło kilku podstawowych zawodników. Chcecie teraz udowodnić, kto rządzi w Krakowie? - Chcielibyśmy wygrać mecz derbowy dla siebie i przede wszystkim dla kibiców. Na pewno mieliby dużą satysfakcję. Póki co przed nami mecz z Lechią i musimy się skupić na pierwszym spotkaniu. Będzie też trzecia drużyna z Małopolski. Awansowała Termalica Bruk-Bet Nieciecza. Myśli pan, że ten klub zamiesza w lidze? - Ciężko przed sezonem prorokować. Fajnie, że Termalica weszła. Skład mają wyrównany. Grają nim dłuższy czas i nieźle sobie radzą. Co wprowadził Jacek Zieliński, że w zasadzie z dnia na dzień Cracovia zmieniła swoje oblicze? Czy to kwestia mentalna, czy taktyczna? - Jedno i drugie. Z pewnością mentalna także. Rozmowy, docenienie pewnych zawodników, powrót piłkarzy, którzy nie łapali się do składu, to sprawiło, że każdy uwierzył w siebie. Ustawienie taktyczne także. Nie mamy tylko Mira (Miroslava Czovilo - przyp. red.), ale mamy grać piłką. Wydaje mi się, że to jest kluczowe. Cieszymy się i nowy sezon także chciałbym tak zacząć. Woli pan mieć przed sobą trójkę obrońców, czy czwórkę? - Ja muszę się wywiązać ze swoich zadań. Obronić wszystkie strzały, które lecą w bramkę. Pomóc obrońcom przeciąć długie piłki. Bardziej to pytanie do moich kolegów. Do Cracovii przeszedł Grzegorz Sandomierski. Jak się pan zapatruje na rywalizację z nim o miejsce w bramce? - Nie chciałbym też skreślać Krystiana Stępniowskiego. Dla mnie to też bardzo dobry bramkarz. Jest także Adam Wilk. W Jagiellonii Białystok postawili na 17-latka i bardzo dobrze sobie radził. Został najlepszym bramkarzem w lidze. Nie można nikogo skreślać. Rywalizacja będzie i ona jest potrzebna. Przeważnie przekłada się na dobro drużyny. Nie ma co gdybać. Trzeba pracować i robić swoje z uśmiechem na twarzy. Trener Jacek Zieliński mówił, że Cracovia szuka napastnika. Tymczasem na treningu grał pan na szpicy. Niemal zaliczył pan asystę, podając z przewrotki, a także strzelił gola efektowną podcinką. - Czasami gram w polu z moimi kolegami z pierwszej drużyny (Żuławy Nowy Dwór Gdański - przyp. red.). Coś tam liznąłem, więc czasami się uda. Rozmawiał Grzegorz Zajchowski