Probierz jest - jak na polskie warunki - fenomenem. Cechuje go przede wszystkim wyrazistość, żyje przy ławce rezerwowych, co widać oglądając mecze prowadzonych przez niego drużyn. Ma swoje poglądy, których się trzyma konsekwentnie, na pewno pomaga mu w tym mocny charakter. Ale znany jest z osiągnięć przede wszystkim jednego klubu - Jagiellonii Białystok. Nowy trener "Pasów" potrafi zbudować zespół, dobrać odpowiednich zawodników, nie potrzebuje na to wielkich pieniędzy, ale potrzebuje czasu. Tak było w Jagiellonii Białystok, którą pierwszy raz przejął w połowie 2008 roku. Wówczas zajął ósme miejsce i doszedł do 1/8 finału Pucharu Polski. Przed kolejnym sezonem klub miał być zdegradowany za aferę korupcyjną, ale ostatecznie został ukarany dziesięcioma minusowymi punktami. Wydawało się, że Jagiellonia będzie jednym z kandydatów do spadku, ale już zimą zajmowała 10., a więc bezpieczne, miejsce w tabeli. W dodatku klub z Białegostoku osiągnął wtedy największy sukces w historii, zdobywając pierwsze trofeum - Puchar Polski. Potem dołożył do tego jeszcze Superpuchar i wystartował w europejskich pucharach, gdzie jednak potknął się już na pierwszej przeszkodzie - Arisie Saloniki. Sezon 2010/11 Jagiellonia zaczęła bardzo dobrze, po pierwszej części rozgrywek była nawet liderem. Ostatecznie ukończyła rozgrywki na czwartym miejscu w tabeli - wtedy najlepszym w historii klubu, co ponownie dało przepustkę do europejskich pucharów. Probierz odszedł jednak z Białegostoku i wylądował w ...Arisie. W kwietniu 2014 roku pan Michał wracił do "Jagi" i potwierdził, że potrafi zbudować drużynę i walczyć z bogatszymi klubami o najwyższe cele. W sezonie 2014/15 zajął z Jagiellonią trzecie miejsce w Ekstraklasie, a klub znowu wystartował w europejskich pucharach i, po pokonaniu pierwszej przeszkody, odpadł w drugiej rundzie eliminacji LE, po dwumeczu z Omonią Nikozja. Do kanonu piłkarskiego przeszły wówczas słowa Probierza, że "puchary są jak pocałunek śmierci". Rozgrywki 2015/16 były dla białostoczan jak droga przez mękę. Zamiast walczyć o zaszczyty, musieli bronić się przed spadkiem, zajmując 11. miejsce. W zakończonym teraz sezonie Probierz znowu pokazał swój kunszt w Białymstoku. Do końca walczył o mistrzostwo Polski z Legią Warszawa. Jagiellonii zabrakło tylko jednego gola w meczu z Lechem Poznań, by świętować triumf, ale drugie miejsce jest znów najlepszym w historii klubu. Problem z tym trenerem polega na tym, że na razie sprawdził się tylko w Białymstoku, jeśli nie liczyć Polonii Bytom, którą najpierw po barażach utrzymał w drugiej lidze, a następnie w Ekstraklasie. Z kolei z Widzewem Łódź awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej, z którym jako beniaminkiem zajął 12. miejsce, ale w następnym sezonie został zwolniony. 45-letniemu dziś szkoleniowcowi nie poszło jednak ani w Wiśle Kraków, ani w GKS-ie Bełchatów, ani w Lechii Gdańsk. Teraz Probierz znowu zostawia sprzyjający mu białostocki mikroklimat i zajmie się Cracovią. - Rozmawiałem z czterema klubami zagranicznymi, byłem także zaangażowany w projekt przejęcia Śląska Wrocław, z panem Andrzejem Kucharem rozmawialiśmy o tym jeszcze we wtorek. Nie doszliśmy jednak do porozumienia, więc dogadałem się z profesorem Januszem Filipiakiem (prezes MKS Cracovia SSA - przyp. red.) - mówił Probierz na pierwszej konferencji prasowej w nowym klubie. Wątek relacji z profesorem Filipiakiem jest jednym z najciekawszych w kontekście ich wspólnej współpracy, bo ich mocne charaktery mogą się ścierać. - Słyszałem opinie, że w Cracovii zetrą się teraz dwa mocne charaktery, ale nie mam z tym problemów, bo w Jagiellonii miałem ośmiu właścicieli i dałem radę. Wiem, że z profesorem nadajemy na tych samych falach i po rozmowach widać, że obaj chcemy dobra klubu - powiedział jednak Probierz. Przekonamy się, jak długo potrwa ta sielanka. Nowy szkoleniowiec "Pasów" wprowadza rewolucyjne wręcz zmiany. Z Kałuży odprawiono już ośmiu piłkarzy (Robert Litauszki, Florin Bejan, Piotr Polczak, Hubert Wołąkiewicz, Erik Jendriszek, Marcin Budziński, Tomasz Brzyski i Jaroslav Mihalik, któremu skończyło się wypożyczenie), następni są w kolejce (Mateusz Cetnarski ma iść na wypożyczenie, odejść zamierza Damian Dąbrowski). Co więcej, sam zrezygnował - zasłaniając się względami osobistymi - Piotr Jankowicz - specjalista od przygotowania fizycznego, który wrócił do klubu po ostatnim meczu sezonu! Na razie, w strategicznym momencie przygotowań do sezonu, "Pasy" nie mają fizjologa.- Jesteśmy bliscy zatrudnienia nowego, ale nie podam nazwiska, dopóki tego nie sfinalizujemy - tłumaczy Probierz.Skoro klub pozbył się, bądź jest w trakcie tego, tak wielu piłkarzy, należy się spodziewać wielu transferów do klubu. Już przyszło trzech piłkarzy: obrońcy - Michał Helik z Ruchu Chorzów i Lennard Sowah z Heart of Midlothian oraz pomocnik Petteri Forsell z Miedzi Legnica. Z wypożyczeń wracają Mateusz Wdowiak (Sandecja Nowy Sącz), Krzysztof Szewczyk (Stomil Olsztyn) i Adam Wilk (Legionovia). Przede wszystkim z zespołem trenuje Miroslav Czovilo, pomocnik, który przez kontuzję stracił wiosenną część rozgrywek. Tutaj dochodzimy do relacji w szatni. Wydaje się, że Probierza jako trenera można kochać albo nienawidzić. Są zawodnicy, którzy poszliby za nim w ogień, ale są też i tacy, którzy unikają go jak ognia. Do Cracovii miał teraz trafić Damian Kądzior, najlepszy piłkarz Nice I ligi z Wigier Suwałki, ale jak się dowiedział, że trenerem został Probierz, to pojawiły się wątpliwości. Powodowane tym, że po rundzie jesiennej sezonu 2014/2015 piłkarz odszedł z "Jagi" Probierza, gdyż nie przebił się do składu. Czyżby obawiał się powtórki z historii? - Zadzwonił do mnie jego ojciec, że Damian ma obawy, czy sobie poradzi przy nowym trenerze, więc trudno. Ja nie mogę mieć w szatni kogoś, kto na wstępie jest nastawiony negatywnie - stwierdził nowy szkoleniowiec "Pasów". Na swoje szczęście Probierz będzie miał chyba czas na budowę zespołu. - Moim zadaniem jest jak najlepiej przygotować zespół, by dojść jak najwyżej i w najbliższych dwóch latach zagrać w pucharach - mówił trener. Cracovia tylko raz w historii wystąpiła w europejskich pucharach, w zeszłym sezonie, zakończonym ostatecznie dopiero 14. miejscem, a więc zadziałał "pocałunek śmierci". Zobaczymy, co teraz uda się Probierzowi. Paweł Pieprzyca