Zobacz raport meczowyW pierwszym meczu Cracovia niespodziewanie przegrała z Błękitnymi. Piłkarze ze Stargardu Szczecińskiego wygrali na swoim boisku 2-0 i do Krakowa jechali po awans do półfinału Pucharu Polski! Błękitni nie przyjechali tylko się bronić. Na fatalnej murawie na stadionie przy ulicy Kałuży, po pierwszym gwizdku rzucili się do ataku. Po rzucie rożnym w 3. minucie, Tomasz Pustelnik oddał celny strzał głową na bramkę "Pasów", ale piłkę pewnie złapał Krystian Stępniowski. Potem Cracovia przejęła kontrolę nad meczem. Ustawiła wysoki pressing i piłkarze ze Stargardu Szczecińskiego nie mogli wyjść z własnej połowy. W 17. minucie gospodarze byli bardzo blisko objęcia prowadzenia. Paweł Jaroszyński najwyżej wyskoczył w polu karnym do centry Bartosza Rymaniaka. Z sześciu metrów trafił jednak w słupek. Po 20 minutach Cracovia miała aż 72 procent posiadania piłki. Przekładało się to na kolejne sytuacje, ale nie bramki. Erik Jendriszek nie opanował piłki w polu karnym po podaniu Jaroszyńskiego, a Deniss Rakels z 14 metrów uderzył ponad poprzeczką. W 30. minucie to Błękitni strzelili gola! Dośrodkowanie z rzutu rożnego zbyt krótko wybijał Rymaniak. Do piłki na 16 metrze dopadł Radosław Wiśniewski. Pomocnik gości uderzył bardzo mocno z pierwszej piłki. Strzał leciał w środek bramki, ale zasłonięty Stępniowski nie zdołał go odbić! Pięć minut później mogło być 0-2! Łukasz Kosakiewicz potężnie huknął z rzutu wolnego z ponad 20 metrów! Cracovię uratował słupek! Tuż przed przerwą Cracovia miała stuprocentową sytuację. Fatalną stratę zaliczył Bartosz Flis i Jendriszek znalazł się w sytuacji sam na sam z Markiem Ufnalem. Napastnik "Pasów" minął bramkarza, ale wygonił się do linii końcowej i nie mógł strzelać do pustej bramki. Zagrał do środka, ale obrońcy Błękitnych wybili piłkę. Chwilę później Rakels w końcu trafił do siatki, ale był na spalonym i pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem Błękitnych. Robert Podoliński próbował ratować sytuację zmianami. Jeszcze w 41. minucie Armiche Ortegę Medinę zastąpił Miroslav Czovilo. W przerwie Boubacar Dialiba Diabang zastąpił Jaroszyńskiego. Tuż po wznowieniu gry idealną okazję miał Bartłomiej Poczubut. Po rajdzie lewą stroną Ariela Wawszczyka, uderzył z 16 metrów nad poprzeczką. W 59. minucie kolejną dogodną okazję zmarnował Jendriszek. Po zgraniu głową Czovilo, uderzył wysoko pond poprzeczką z sześciu metrów. Błękitni się bronili, ale potrafili też wyprowadzić groźny kontratak. Rezerwowy Kamil Zieliński strzelił zza pola karnego. Dobrą paradą popisał się Stępniowski. Cracovia waliła głową w mur, za to w 83. minucie drugą bramkę zdobyli Błękitni! Marciniak za lekko podał do Stępniowskiego. Bartosz Flis wślizgiem zabrał piłkę bramkarzowi "Pasów" i wpakował ją do pustej bramki! Błękitni jeszcze dwa razy zagrozili bramce gości, ale mecz zakończył się rezultatem 0-2. Statystyki nie pozostawały złudzeń, kto był lepszy. Błękitni oddali sześć celnych strzałów na bramkę rywali, Cracovia dwa. Szczegóły Pucharu Polski - kliknij! Cracovia - Błękitni Stargard Szczeciński 0-2 (0-1) Bramki: Wiśniewski (30.), Flis (83.). Cracovia: Krystian Stępniowski - Bartosz Rymaniak, Mateusz Żytko, Adam Marciniak - Deleu (60. Przemysław Kita), Bartosz Kapustka, Sławomir Szeliga, Paweł Jaroszyński (46. Boubacar Dialiba) - Armiche Ortega (41. Miroslav Czovilo), Erik Jendrisek, Deniss Rakels. Błękitni: Marek Ufnal - Łukasz Kosakiewicz, Tomasz Pustelnik, Patryk Baranowski, Ariel Wawszczyk - Radosław Wiśniewski (56. Bartłomiej Zdunek), Bartłomiej Poczobut, Piotr Wojtasiak (60. Andrzej Kotłowski), Bartosz Flis, Rafał Gutowski - Robert Gajda (65. Kamil Zieliński). Żółte kartki: Błękitni - Bartłomiej Poczobut, Bartosz Flis, Bartłomiej Zdunek. Sędzia: Tomasz Wajda Widzów: 4644. Po meczu powiedzieli: Krzysztof Kapuściński (trener Błękitnych): - Mecz się ułożył, jak sobie to wymarzyliśmy. Wytrwaliśmy pierwsze 15 minut, potem zdobyliśmy bramkę, co było dla nas dziś priorytetem. Potem Cracovia przycisnęła, ale trochę opatrzność czuwała nad nami. Udało nam się wygrać na bardzo ciężkim terenie. Jesteśmy szczęśliwy, ta piękna bajka dalej trwa. Puchar się rządzi swoimi prawami. W 70-letniej historii naszego klubu jeszcze nigdy drużyna nie osiągnęła takiego sukcesu. Kluczem do wygrania rywalizacji pucharowej z Cracovią był pierwszy mecz, który ułożył się tak, jak chcieliśmy. Robert Podoliński (trener Cracovii): - Co tu komentować - wczołgaliśmy się do ćwierćfinału Pucharu Polski, a w nim zostaliśmy w tej pozycji. Nie wiem, co odpowiedzieć na pytanie, czy to ja dalej będę prowadził zespół. Jednak w lidze ostatnio wygraliśmy. Nie mam sygnału, abym musiał szykować większą walizkę. Nie umiem też racjonalnie powiedzieć, skąd taka nerwowość w naszej grze. Była ona faktycznie bardzo widoczna, szczególnie w linii obrony. Nie mydlmy sobie oczu, że do tej pory w Pucharze Polski graliśmy fantastycznie, a ćwierćfinał jest wypadkiem. W tych rozgrywkach od początku graliśmy katastrofalnie. Nie wiem, co było tego przyczyną. Szkoda, bo półfinał byłby dużą sprawą. Nie jest tak, że ktoś nie chciał dziś wygrać. Zrobiliśmy sobie problem w Stargardzie, a kontynuowaliśmy ten dramat w Krakowie. Jestem jednak przekonany, że na derby jesteśmy w stanie się podnieść.