Ostatni raz "Pasy" wygrały 9 grudnia ubiegłego roku, gdy również przez Kałuży odprawiły KGHM Zagłębie Lubin. Od tego momentu doznały czterech porażek i raz zremisowały. Obie drużyny mają duże problemy kadrowe. Stawowy musi sobie radzić bez kontuzjowanych Dawida Nowaka, Saidiego Ntibazonkizy czy Marcina Budzińskiego, natomiast Piotr Stokowiec przyjechał do Krakowa bez kapitana Rafała Grzyba, Jonathana Strausa i Mateusza Piątkowskiego. Pierwotnie w podstawowym składzie gospodarzy miał wybiec Vladimir Boljević, ale zamiast niego na murawie pojawił się Janis Papadopoulos. Tym samym dwukrotny mistrz Grecji z Olympiakosem Pireus zaliczył swój debiut w barwach "Pasów". Nowy nabytek Cracovii pokazał się już w ósmej minucie. Papadopoulos przejął podanie wycofującego piłkę w kierunku własnej bramki Jakuba Tosika, strzelił zza pola karnego, ale Krzysztof Baran sparował to uderzenie. Odpowiedź Jagiellonii nastąpiło w 17. minucie. Lewą stroną popędził Sebastian Rajalakso, podał przed bramkę, gdzie Bekima Balaja w ostatniej chwili powstrzymał Adam Marciniak, wracający do składu po pauzie za żółte kartki. Obrońca "Pasów" nie występował jednak na swojej nominalnej pozycji - lewego defensora, tylko tworzył parę stoperów razem z Mateuszem Żytką. 10 minut później Michał Pazdan naciskany przez Roka Sztrausa kopnął piłkę w kierunku bramki rywali zmuszając do interwencji Krzysztofa Pilarza, który wybił ją ponad poprzeczką. W 33. minucie Cracovia przeprowadziła składną akcję. Żytko dośrodkował spod linii końcowej, piłkę przejął Steblecki i podał na 16. metr do Papadopoulosa, który jednak nie trafił w światło bramki. Pięć minut przed końcem pierwszej połowy Damian Dąbrowski, który po kilku epizodach na środku obrony, wrócił do pomocy, zagrał długą piłką do Papadopoulosa, Grek mijał już przed linią pola karnego Ugochukwu Ukaha, kiedy się przewrócił. Sędzia Jarosław Przybył uznał, że zawodnik gospodarzy symulował faul i ukarał go żółtą kartką. Jeszcze w 45. minucie zrobiło się niebezpiecznie pod bramką Cracovii. Maciej Gajos wrzucił piłkę w pola karne i Pilarz z trudem wybił ją na rzut rożny. Trzy minuty po zmianie stron akcję przeprowadził Łukasz Zejdler, podał do Stebleckiego, który ściął do środka, ale jego strzał przeszedł obok słupka. W 53. minucie Balaj przewrócił się w polu karnym "Pasów" naciskany przez Marciniaka, ale sędzia Przybył uznał, że nie było faulu i nie wskazał na rzut karny. Jedyny gol spotkania padł w 65. minucie. Z rzutu wolnego z około 20 metrów przymierzył Edgar Bernhardt i nawet wyciągnięty jak struna K. Baran nie miał szans na skuteczną interwencję. Rezerwowy "Pasów" bardzo ekspresyjnie cieszył się z trafienia, ale nic dziwnego, bo ostatnio nie był pierwszym wyborem trenera Stawowowego, a poza tym była to jego dopiero druga bramka w tym sezonie. Pięć minut później goście stanęli przed ogromną szansę na wyrównanie. Z piłką popędził Dawid Plizga, dograł do niepilnowanego Balaja, który jednak skiksował w polu karnym, a potem futbolówkę odebrał mu Krzysztof Nykiel. W 85. minucie obrońcy Cracovii za krótko wybili piłkę, przejął ją stojący w polu karnym Plizga, oddał mocny strzał, ale Pilarz zdołał sparować go nad poprzeczką. Minutę przed końcem rajd przeprowadził Dani Quintana, uderzył zza pola karnego, bramkarz "Pasów" odbił futbolówkę przed siebie, gdzie dopadł do nie Balaj, jednak był na pozycji spalonej. Już w doliczonym czasie gry z lewej strony dośrodkował Quintana, piłkę głową zgrał Balaj, a z bliska strzelał Gajos, ale trafił w Pilarza. Poniedziałkowe spotkanie oglądało tylko 5124 kibiców. To byla najmniejsza frekwencja na stadionie Cracovii w sezonie, nie licząc dwóch meczów bez udziału publiczności. Wpływ na to miał fakt, że jedna z trybun obiektu, od strony ul. Kałuży, została zamknięta, ponieważ podczas spotkania ze Śląskiem Wrocław kibice odpalili na niej race. Zabrakło też fanów z Białegostoku, którzy po wydarzeniach w Warszawie, gdzie doszło do bójki na stadionie Legii, dostali zakaz wyjazdowy. Autor: Paweł Pieprzyca Po meczu powiedzieli: Piotr Stokowiec (trener Jagiellonii): "Cracovia jest rywalem, który nam nie leży. Dziś długimi okresami prezentowaliśmy się dobrze, mieliśmy wiele okazji do zdobycia bramki, ale jej nie zdobyliśmy. Podczas pierwszej połowy zagraliśmy zbyt zachowawczo, w pewnych momentach za głęboko się cofaliśmy. Na pewno, jeśli chcemy się liczyć w stawce najlepszych polskich ekip, to takie meczu jak w poniedziałek powinniśmy wygrywać. Staraliśmy się odwrócić losy tego spotkania, stwarzaliśmy sobie sytuacje. Jednak zawiodła u nas skuteczność". Wojciech Stawowy (trener Cracovii): "To było bardzo ważne spotkanie. Spotkała się drużyna, która zdołała się zadomowić w pierwszej ósemce, z naszą ekipą. My z kolei musimy gonić pierwszą część tabeli. Po nieudanych meczach z Zawiszą i Śląskiem wróciliśmy do gry i dalej mamy szansę na osiągnięcie celu. Vladimir Boljevic dziś rano czuł się niedobrze. Do czasu zbiórki w klubie sytuacja na tyle się poprawiła, że postanowiłem wstawić go do składu. Jednak podczas rozgrzewki widać było, że nie da rady grać. Ma on jakieś kłopoty żołądkowe, na pewno będzie mógł wystąpić przeciwko Podbeskidziu". Cracovia - Jagiellonia Białystok 1-0 (0-0) Bramka: 1-0 Edgar Bernhardt (65.). Cracovia: Pilarz - Nykiel (78. Szeliga), Żytko, Marciniak, Jaroszyński - Danielewicz, Dąbrowski, Sztraus - Zejdler (55. Bernhardt), Papadopoulos (75. Rakels), Steblecki. Jagiellonia: K. Baran - Tosik (80. Drażba), Ukah, M. Baran, Popchadze - Quintana, Pazdan, Dźwigała (46. Dżałamidze), Rajalakso (67. Plizga) - Balaj, Gajos. Sędziował Jarosław Przybył z Kluczborka. Żółte kartki: Papadopoulos - Dźwigała, Ukah, Popchadze. Widzów 5124. Raport meczowy Zobacz wyniki, terminarz i tabelę T-Mobile Ekstraklasy