Arka i Wisła to beniaminkowie Ekstraklasy. W poprzednim sezonie w pierwszej lidze lepiej radzili sobie jednak gdynianie, którzy z przewagą sześciu punktów nad płockim zespołem triumfowali w tych rozgrywkach, a ponadto wygrali oba mecze ze swoim najbliższym rywalem - najpierw zwyciężyli na wyjeździe 2-0, a następnie triumfowali na własnym stadionie 4-2. "Ostatnia nasza konfrontacja zakończyła się jednak przekonywującym zwycięstwem Wisły. W sparingu tydzień przed inauguracją ligi gładko ulegliśmy w Płocku 0-3, co też powinno nam dać sporo do myślenia" - skomentował Niciński. Obu drużynom nie wiedzie się jednak ostatnio najlepiej - nie wygrały bowiem pięciu meczów z rzędu. O ile jednak gdynianie zdołali powiększyć w nich swój dorobek o trzy punkty, o tyle wiślacy zdobyli zaledwie punkt. Obecnie Arka z 19 "oczkami" jest siódma, a Wisła, która zgromadziła 15 punktów, plasuje się na 12. pozycji. "Nie oczekujmy od beniaminków fajerwerków i tego, aby zdominowały ligowe rozgrywki. Wtedy Ekstraklasa zostałaby postawiona na głowie. Wydaje mi się, że tak w Gdyni jak i w Płocku wszyscy twardo stąpają po ziemi i zdają sobie sprawę z miejsca w szeregu. Ja cały czas powtarzam, że naszym podstawowym celem jest uniknięcie degradacji. I tego się trzymamy" - dodał. Szkoleniowiec Arki przekonuje, że ostatnie wyniki płockiej drużyny nie oddają jej potencjału i przebiegu tych spotkań. "Nie można powiedzieć, że Wisła znalazła się w dołku, ani tym bardziej w jakimś leju. Trzeba się liczyć, że każda drużyna będzie miała w lidze lepszy i gorszy okres. Poza tym nasi rywale mogą mówić o ogromnym pechu. W wyjazdowym meczu z Cracovią, przy stanie 0-0, nie wykorzystali rzutu karnego, natomiast w spotkaniach na własnym stadionie z Górnikiem Łęczna i Wisłą Kraków stracili decydujące bramki w ostatnich sekundach. W konfrontacji z Wisłą pokazali jednak charakter, bo przegrywając 0-2 doprowadzili do remisu, a w potyczce z Górnikiem mieli mnóstwo okazji i trudno uwierzyć, że zeszli z boiska pokonani" - zauważył. W piątkowym meczu gdynianie nie zagrają w najsilniejszym składzie. Kontuzja wyeliminowała defensywnego pomocnika Antoniego Łukasiewicza, a operacja woreczka robaczkowego środkowego obrońcę Michała Marcjanika. Co prawda do gry wraca kapitan zespołu, słowacki lewy pomocnik Miroslav Bożok, który z powodu czterech żółtych nie wystąpił w derbowym spotkaniu z Lechią Gdańsk, ale w Płocku z tego samego powodu zabraknie Brazylijczyka Marcusa Viniciusa. "Marcus jest z dorobkiem pięciu bramek nie tylko najlepszy strzelcem, ale również kluczową postacią naszej drużyny. Jesteśmy osłabieni, ale nie będę się nad tym użalał, bo z kartkami i kontuzjami również trzeba się liczyć i jakoś sobie radzić. Niezależnie jednak w jakim wystąpilibyśmy w Płocku składzie, i tak czekałby nas tam bardzo trudny mecz" - zapewnił. Szkoleniowcy obu drużyn są co prawda wychowankami zantagonizowanych klubów, 43-letni "Nitek" Arki, natomiast młodszy o rok Marcin Kaczmarek Lechii, ale znają się bardzo dobrze i darzą szacunkiem. Obaj grali razem w różnych juniorskich kadrach, a w latach 1995-1997 występowali w Pogoni Szczecin. "Wiślacy ostatnio nie punktują, ale na pewno nie odstają od większości ligowych zespołów. Uważam, że trzeba docenić to, czego "Młody Bobek" dokonał w Płocku. Efekty jego pracy są imponujące, bo zbudował drużynę, z którą wywalczył dwa awanse. W Ekstraklasie zachował trzon zespołu, a przy okazji dokonał ciekawych transferów, bo jak na naszą ligę Furman, Kriwiec i Merebaszwili to wartościowi zawodnicy. Naprawdę mam dla Marcina bardzo duży szacunek" - podsumował Niciński. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-R-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy</a>