Zapis relacji na żywo z meczu Arka Gdynia - Raków CzęstochowaZapis relacji na żywo z meczu Arka Gdynia - Raków Częstochowa na urządzenia mobilne We wcześniejszych dziewięciu próbach Arka nigdy nie wygrała w lidze z Rakowem. Dzisiejsza wygrana osiągnięta w tak niezwykłych okolicznościach może okazać się bezcenna w walce o utrzymanie w Ekstraklasie. Arka przegrała do zera dwa pierwsze mecze ligowej wiosny i trener Aleksandar Rogić postanowił nieco zmienić skład Żółto-Niebieskich. W miejsce stopera Luki Maricia i nieefektywnego Fabiana Serrarensa zagrali świeżo zakontraktowani Szwed Douglas Bergqvist i wypożyczony z Wisły Płock napastnik Oskar Zawada. Nowi piłkarze nie pokazali niczego, co by uzasadniało decyzję trenera. Zresztą wszyscy "Arkowcy" w pierwszej połowie zaprezentowali mizerię rzadko spotykaną nawet na szczeblu polskiej ligi, która nie jest przecież na galaktycznym poziomie. W tej części spotkania Raków robił, co chciał, szczególnie nieuchwytny dla gdynian w środku pola był, najlepszy na placu gry, Miłosz Szczepański. Na tle młodzieżowca kiepską partię rozgrywał najlepiej zarabiający piłkarz z Gdyni, Marko Vejinović. Przed rozpoczęciem meczu to Arka była w gorszej sytuacji i musiała atakować, ale niespodziewanie od pierwszych minut mieliśmy nomen omen obronę Częstochowy pod bramką Pavelsa Steinborsa. Już w 4. minucie wspomniany Szczepański otworzył wynik spotkania precyzyjnym strzałem z rzutu wolnego, tuż sprzed pola karnego. W 10. minucie gospodarzy uratowała poprzeczka po strzale Marko Poletanovicia. Z kolei w 39. minucie po rzucie rożnym prowadzenie dla gości podwyższył dysponujący koszykarskim wzrostem Tomasz Petraszek. 2-0 dla gości to był najniższy wymiar kary w pierwszej połowie spotkania. "Arkowcy" nabrali wiatru w żagle po wprowadzeniu na plac gry Nemanji Mihajlovicia w 60. minucie. To on brał udział w akcji, po której Adam Marciniak dośrodkował do drugiego obok Szczepańskiego młodzieżowca na placu gry, Mateusza Młyńskiego, który w 72. minucie głową skierował piłkę do siatki. To był pierwszy ligowy gol dla Arki w 2020 roku, bramka która dała gospodarzom nadzieję i sygnał do natarcia. Raków padł ofiarą własnego minimalizmu, miał rywala na łopatkach, ale "Arkowcy" nie dali się złamać. Pod tym względem mecz przypomniał październikowe derby Trójmiasta, które gdynianie zremisowali 2-2. Tak samo jak wtedy wyrównującą bramkę zdobył pięknym strzałem w 88. minucie Marko Vejinović. Zaraz potem w słupek trafił Piotr Malinowski, a dobitka Petra Schwarza przeszła tuż obok bramki. I gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się mało zasłużonym z perspektywy lepszego piłkarsko Rakowa remisem, Nemanja Mihajlović strzałem w długi róg zapewnił gospodarzom trzy punkty. Była to bramka nr 500 dla Arki w Ekstraklasie. Niesamowity horror, jakże szczęśliwy dla Arki, która teraz powinna nabrać wiatru w żagle w trudnej walce o utrzymanie. A jeszcze kwadrans przed końcem meczu gdyńscy kibice sprawdzali z kim przyjdzie im się mierzyć w rozgrywkach I ligi w przyszłym sezonie. A Raków, który spoglądał w kierunku górnej ósemki, teraz musi zacząć się oglądać za siebie. Taka porażka musi bardzo boleć. Piłka potrafi być piękna i okrutna. MS Arka Gdynia - Raków Częstochowa 3-2 (0-2) Bramki: 0-1 Szczepański (4.), 0-2 Petraszek (39.), 1-2 Młyński (72.), 2-2 Vejinović (88.), 3-2 Mihajlović (90.+2) Żółta kartka - Arka Gdynia: Michał Nalepa, Michał Kopczyński, Christian Maghoma. Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów 4 367. Arka Gdynia: Steinbors - Zbozień, Maghoma, Bergqvist, Marciniak - Młyński, Deja, Vejinović, Nalepa (66. Kopczyński), Jankowski (60. Mihajlović) - Zawada (63. Serrarens). Raków Częstochowa: Szumski - Kościelny, Petraszek, Jach - Tudor, Sapała, Schwarz, Poletanović (64. Babenko), Szczepański (84. Malinowski), Bartl (77. Piątkowski) - Musiolik Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Ekstraklasy