- Podczas meczu juniorów, poczułem ogromny ból żołądka, zabrano mnie do szpitala i zrobiono badania, ich wynik brzmiał jak wyrok... rak - wspomina Budziński na stronie uefa.com - Miałem wtedy 17 lat i w najczarniejszych snach nie spodziewałem się, że może mnie dotknąć tak poważna choroba. Czułem się strasznie a pomyślałem, że wygram tę walkę i wygrałem - mówi. - Nie mogłem marnować czasu więc szybko poddałem się chemioterapi, nigdy nie zapomnę pierwszej sesji, odbyła się ona w moje 17 urodziny. Po chemii byłem bardzo słaby, ale gdy oglądałem jakiś mecz w telewizji mówiłem sobie nie przejmuj się któregoś dnia zagrasz jeszcze w prawdziwym meczu - przyznaje. - Po miesiącach ciężkiej terapii przyszedł do mnie lekarz i powiedział, że mi gratuluje ponieważ wygrałem swój mecz z tą paskudną chorobą i mogę znowu grać wyczynowo w piłkę. Jestem przekonany, że byłem wtedy najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi - zakończył. Obecnie Marcin Budziński walczy o miejsce w pierwszym składzie Arki Gdynia i przyznaje, że chciałby kiedyś usłyszeć, że jest tak dobry jak jego idol Steven Gerrard.