<a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/ranking?sId=100&gwId=54820&posId=&sort=0" target="_blank">Ranking Ekstraklasy - sprawdź!</a><a href="http://wyniki.interia.pl/" target="_blank">Wyniki, strzelcy, gole w 14. kolejce Ekstraklasy</a> Już przed meczem było bardzo gorąco. Gdy na stadionie w Gdyni pojawili się kibicami i pseudokibice z Gdańska, odpalono race. Wandale wyrywali też krzesełka i obrażali się nawzajem. W pewnym momencie na stadion weszła policja i agresja zmalała.Sam mecz lepiej zaczęła Arka, która niesiona dopingiem gdyńskiej publiczności konstruowała ciekawe akcje. Już w szóstej minucie na strzał z dystansu zdecydował się Marcus da Silva, ale Vanja Milinković-Savić odbił jego uderzenie.Gdy na trybunach fani obu drużyn odpalali zakazane na stadionach race (prawdopodobnie posypią się kary), Arka wciąż atakowała. Najpierw mocnym uderzeniem popisał się Mateusz Szwoch, a chwilę potem głową z kilku metrów próbował Dawid Sołdecki. Często jest tak, że jeśli nie wykorzystuje się sytuacji, to gole strzelają rywale. Tak też było tym razem. Z rzutu wolnego dokładnie dośrodkował Sławomir Peszko, a najwyżej w polu karnym wyskoczył Marco Paixao, który tym samym zdobył już piątego gola w sezonie. Słabo w tej sytuacji zachował się Adam Marciniak, który był odpowiedzialny za krycie Portugalczyka.Tuż po przerwie doskonałą akcją popisali się bracia Paixao. Flavio ruszył prawą stroną, dośrodkował, a Marco uderzył głową. Piłka, po koźle, przeleciała jednak nad poprzeczką.W 57. minucie Marco Paixao powinien cieszyć się już z trzeciej bramki, ale znów mógł tylko złapać się za głowę. Zmarnował wyśmienitą sytuację, a piłka po jego strzale znów poleciała wysoko.Trener Grzegorz Niciński próbował coś zmienić i wprowadził na boisko Adriana Błąda, który zanotował "wejście smoka". Po długim wyrzucie z autu piłka przeleciała niemal przez wszystkich w polu karnym i trafiła pod nogi rozpędzonego Błąda, a ten uderzył bez zastanowienia i Milinković-Savić był bez szans.Minęła zaledwie minuta, a Arka mogła prowadzić 2-1! Paweł Abbott trafił do siatki, ale był na spalonym i bramka słusznie nie została uznana.Tuż przed końcem sytuacja gości się skomplikowała. Flavio Paixao zaatakował Krzysztofa Sobieraja i sędzia uznał, że piłkarz Lechii zasłużył na czerwoną kartkę. Ostatnie minuty goście grali w dziesięciu.W 90. minucie to jednak Lechia miała okazję. Z rzutu wolnego próbował Sebastian Mila, a tylko instynktowna interwencja Jałochy sprawiła, że Arka nie straciła drugiego gola.W ciekawym meczu Arka zremisowała z Lechią 1-1. Lider został zatrzymany, a wobec wygranej Jagiellonii w Krakowie, jego przewaga nad białostoczanami stopniała do dwóch punktów.W poniedziałek zakończenie 14. serii gier. W jedynym meczu Zagłębie Lubin zmierzy się z Wisłą Kraków.<a href="http://wyniki.interia.pl/mecz-arka-gdynia-lechia-gdansk-2016-10-30,mid,580575" target="_blank">Arka - Lechia - zobacz raport</a> Powiedzieli po meczu:Piotr Nowak (trener Lechii Gdańsk): "Było to interesujące spotkanie z dużą wolą walki. Wydawało się, że mamy, zwłaszcza kiedy prowadziliśmy 1:0, ten mecz pod kontrolą. Uczulaliśmy swoich zawodników na wrzuty z autu rywali, bo już w pierwszej połowie doszło po nich do zamieszania. Przy kolejnym wrzucie ktoś zaspał i ktoś nie dopilnował. Inaczej powinniśmy rozwiązać tę sytuację. Bardzo martwi mnie kontuzja Grześka Kuświka oraz czerwona kartka dla Flavio Paixao. Nie potrafię ocenić tego zdarzenia, bo go nie wiedziałem, ale sezon jest długi i ci zawodnicy byliby nam potrzebni. Po ostatnim gwizdku w zespole widać było złość, bo piłkarze mieli świadomość, że powinni wygrać ten mecz. Okazji ku temu w całym spotkaniu nie brakowało. Z jednej strony odczuwamy niedosyt, ale z drugiej nie załamujemy się i gramy dalej". Grzegorz Niciński (trener Arki Gdynia): "Gorąco było nie tylko na trybunach, ale także na murawie. Obie drużyny zostawiły na boisku dużo zdrowia, a my tradycyjnie przegrywaliśmy 0:1 po stałym fragmencie, co niepokoi. Mieliśmy wcześniej swoje sytuacje, jednak zdawaliśmy sobie sprawę, z kim się zderzamy. Musieliśmy gonić wynik, ale Lechia była groźna i jej akcje mogły zakończyć się kolejną bramką. Mam jednak wielkie słowa uznania dla swojego zespołu, która pomimo niekorzystnego rezultatu nie poddał się i dążył do wyrównania. Obie drużyny chciały wygrać, ale myślę, że tym remisem sprawiliśmy radość naszym kibicom. Jesteśmy zadowoleni z derbowego punktu. Chciałbym również podkreślić profesjonalizm i sportową postawę pomocnika Lechii Krasica, który wykazał się godnym odnotowania gestem. Kiedy na boisku leżał nasz piłkarz i goście atakowali trzy na dwa, Milos wybił wówczas piłkę na aut". Arka Gdynia - Lechia Gdańsk 1-1 (0-1) Bramki: 0-1 Marco Paixao (32. min.), 1-1 Adrian Błąd (65.) Czerwona kartka: Flavio Paixao (86. min. - za uderzenie rywala) Żółta kartka - Arka Gdynia: Marcus Vinicius. Lechia Gdańsk: Milos Krasic, Sławomir Peszko. Czerwona kartka - Lechia Gdańsk: Flavio Paixao (86-faul). Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów 14 029.