Kibice tego sportu nie mogli chyba wymarzyć sobie lepszego zestawiania podczas decydującej gry. O'Sullivan to przecież trzykrotny mistrz świata, numer jeden listy rankingowej, natomiast Selby broni trofeum z poprzedniego roku i jeszcze nie zaznał porażki w Masters, a występuje tu po raz drugi. Sobotnie półfinały były nadspodziewanie jednostronne. O'Sullivan nie dał szans Stephenowi Maguire'owi oddając mu tylko jednego frame'a. - Wciąż jeszcze nie czuję się komfortowo z moim kijem, ale jestem bardzo zdeterminowany - przyznał zawodnik o pseudonimie "Rakieta", który przed turniejem zniszczył swoje poprzednie narzędzie pracy. Selby wygrywając pięć frame'ów z rzędu pokonał Johna Higginsa 6-2. Jeśli uda mu się zwyciężyć w niedzielę zostanie czwartym graczem w historii snookera, który obronił trofeum w Masters. Ta wspaniała trójka to: Cliff Thorburn, Stephen Hendry i Paul Hunter. - Wiem, że to będzie bardzo trudne, ale dotarcie do finału tej imprezy, w której występuje dopiero po raz drugi, to i tak więcej niż oczekiwałem - stwierdził Selby. Półfinały: Stephen Maguire (Szkocja) - Ronnie O'Sullivan (Anglia) 1-6 1-102 (102), 25-78, 73-21, 28-84 (84), 22-91 (66), 0-144 (136), 13-79 (70) Mark Selby (Anglia) - John Higgins (Szkocja) 6-2 48-33, 0-118 (100), 41-68, 85-29 (52), 102-35 (102), 79-1 (60), 82-0 (82), 84-0 (84)