Przez trzy tygodnie żeńska kadra wioseł krótkich pod kierunkiem Marcina Witkowskiego trenowała w zazwyczaj słonecznej portugalskiej miejscowości Lago Azul. Szkoleniowiec zaznaczył jednak, że chociaż tym razem pogoda nie dopisała, to program przygotowań został zrealizowany w stu procentach. - W Portugalii nie mieliśmy tak dobrych warunków jak w poprzednich latach, często padało i silnie wiało. Ale temperatury mieliśmy w granicach 15 stopni. Z drugiej strony trudny trening +na fali+ też się przydaje, bo w końcu nigdy nie wiadomo, jakie warunki przytrafią się podczas samych zawodów. Plan przygotowań udało się z pełni zrealizować, przepłynęliśmy na wodzie blisko 390 kilometrów - powiedział szkoleniowiec. W Portugalii trenowało osiem zawodniczek: Magdalena Fularczyk-Kozłowska, Natalia Madaj, Joanna Leszczyńska, Sylwia Lewandowska, Monika Ciaciuch, Marta Wieliczko, Maria Springwald i Anna Wierzbowska. Pierwsze cztery już za kilka dni wylecą do Australii, gdzie przez blisko trzy tygodnie będą przygotowywać się do pierwszej edycji Pucharu Świata, która odbędzie się pod koniec marca w Sydney. Fularczyk-Kozłowska, Madaj, Leszczyńska i Lewandowska to brązowe medalistki ostatnich mistrzostw świata w czwórce podwójnej. Będą jedynymi polskimi reprezentantkami w zawodach w Australii. - Puchar Świata w Sydney odbędzie się po raz drugi i niestety, po raz ostatni. Prawdopodobnie za rok wróci on do Europy. Na pewno dla europejskich ekip wiązało się to z dużymi kosztami, a to odbijało się na frekwencji podczas zawodów. Z racji zdobycia brązowego medalu na mistrzostwach świata, otrzymaliśmy specjalne zaproszenie od organizatorów. Dzięki temu koszty przyjazdu i startu są zwracane. Oczywiście federacje same mogą też wysłać zawodników, ale akurat w przypadku polskiej reprezentacji w Sydney wystąpi tylko nasza czwórka - poinformował Witkowski. Szkoleniowiec nie wyklucza, że w Australii oprócz czwórki wystawi dwie dwójki, o ile organizator zapewni sprzęt. - Ze względu na niezbyt wysoką frekwencję, otrzymaliśmy propozycję wystawienia dwóch dwójek. Jeżeli do tego dojdzie, te starty potraktujemy wyłącznie kontrolnie. Podstawą jest dobry występ czwórki - dodał. Po powrocie do Polski wioślarki trenować będą w klubach bądź na krótkich zgrupowaniach kadry. Pierwsze zawody w kraju zaplanowano na kwiecień w Warszawie (regaty długodystansowe) oraz w Poznaniu, gdzie odbędą się centralne kwalifikacyjne regaty otwarcia sezonu. Po urlopie macierzyńskim do treningów wróciła najbardziej doświadczona obecnie zawodniczka Julia Michalska. Brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w Londynie aktualnie mieszka w Londynie i tam indywidualnie przygotowuje się do pierwszych startów. - Julia ma swój program przygotowań, mniej więcej dwa razy w tygodniu rozmawiamy na temat jej treningów. Co do startów na najważniejszych imprezach - trudno na dziś coś więcej powiedzieć. Tak samo trudno też mówić o tym, w jakiej osadzie mogłaby płynąć. Powrót do treningów po urlopie macierzyńskim nie jest łatwy. Mamy w planach, by Julia wystąpiła na mistrzostwach świata, ale musi spełnić pewne warunki - być w takiej formie, która pozwoli jej na walkę o wysokie lokaty - zaznaczył Witkowski. Najważniejszą imprezą dla wioślarzy w tym roku są mistrzostwa świata, które pod koniec sierpnia rozegrane zostaną w Amsterdamie. Do Holandii Witkowski chce wysłać dwie załogi - czwórkę i dwójkę. Z kolei mistrzostwa Europy w Belgradzie, zaplanowane na przełom maja i czerwca, trener zamierza potraktować szkoleniowo. - Mistrzostwa Europy będą dla nas startem kontrolnym. Chcę zobaczyć jak się spiszą osady w mocnej stawce, w walce o poważne trofea. Składy, w jakich wystąpimy w Belgradzie nie muszą być takimi samymi, w jakich będziemy rywalizować w mistrzostwach świata - podsumował szkoleniowiec.