- Nie podawałem jej nie tylko EPO, ale żadnych innych niedozwolonych środków - powiedział Trypolski, który nie ma pretensji do PZN, że stracił pracę. - Na miejscu prezesa Apoloniusza Tajnera pewnie każdy zachowałby się tak samo - dodał Ukrainiec, podkreślając, że w całej sytuacji czuje się niewinny. Nie chciał jednak ujawnić, z jakich substancji robił Marek zastrzyki. - Jak się teraz czuję? Bywało lepiej - przyznał. W poniedziałek obradująca w siedzibie PZN komisja wysłuchała jego wyjaśnień oraz członków kadry narodowej w biegach narciarskich, poza Kornelią Marek. Istnieje szansa, że w poniedziałek komisja zakończy prace i przekaże raport Polskiemu Związkowi Narciarskiemu. Prezes PZN - Apoloniusz Tajner - wchodząc rano do siedziby związku nie chciał komentować całej sprawy. Czekającym na niego dziennikarzom powiedział tylko "Dzień dobry". Badanie antydopingowe Kornelii Marek, które przeprowadzono podczas igrzysk w Vancouver po biegu sztafetowym 4x5 km - dało wynik pozytywny. 12 marca, na żądanie zawodniczki, w laboratorium w Richmond rozpoczęła się analiza próbki B. 16 marca MKOl potwierdził obecność niedozwolonej substancji - erytropoetyny (EPO) - w organizmie Polki. To jedyny przypadek stosowania dopingu wykryty na tegorocznej olimpiadzie. Zawodniczka uparcie twierdzi, że nie wie skąd się ta substancja wzięła w jej organizmie. Przyznała jednak, że dostawała środki regenerujące i witaminy od Trypolskiego. Był on jedyną osobą, która robiła jej zastrzyki. Komisja Dyscyplinarna rozpoczęła pracę 24 marca. W jej skład wchodzą: wiceprezes PKOl, prezes Polskiego Związku Biathlonu, rektor AWF Katowice Zbigniew Waśkiewicz (przewodniczący komisji), kierownik Katedry Teorii i Metodyki Sportów Zimowych AWF Kraków Szymon Krasicki, przewodnicząca Komisji Rewizyjnej PZN Maria Twardoch oraz przedstawiciel Ministerstwa Sportu i Turystyki Rafał Piechota. Zarząd Polskiego Związku Narciarskiego postanowił już o nie przedłużaniu wygasającej w czerwcu umowy z Trypolskim. Jak tłumaczył prezes PZN Apoloniusz Tajner: "ponieważ członkowie zarządu utracili zaufanie do ukraińskiego fizjoterapeuty, postanowili nie przedłużać umowy, a obowiązującą rozwiązać z miesięcznym wypowiedzeniem".