Kobiece kanadyjki dopiero po igrzyskach w Rio de Janeiro zostały włączone do programu olimpijskiego. Zawodniczki będą rywalizować tylko w dwóch konkurencjach - w jedynce na 200 m i w dwójce 500 m. W tej pierwszej kwalifikację dla Polski wywalczyła Dorota Borowska. "Dla nas miały być wyjątkowe, bo pierwsze w historii. Długo czekaliśmy na ten debiut. 4 czy 5 sierpnia czekał nas pierwszy start, ale w Japonii mieliśmy być już od 16 lipca. Nie ukrywam, że miejsce zgrupowania miasto Ena sam znalazłem z pomocą Kajetana Broniewskiego z Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich, który podesłał mi 'linka'. Byłem tam na rekonesansie, wspaniałe miejsce, wspaniali ludzie, którzy na nasz cały czas czekają... jesteśmy z nimi w kontakcie i polecimy tam za rok" - powiedział Szałkowski. Szkoleniowiec trochę żałuje, że na olimpijski debiut będzie musiał jeszcze poczekać 12 miesięcy. Jak przyznał, liderka grupy, medalistka mistrzostw świata Dorota Borowska jest obecnie w świetnej formie. "Na sprawdzianach osiąga wyniki w granicach rekordu świata. Jest bardzo mocna. To też wynika z tego, że Dorota jest moją zawodniczką klubową i mimo pandemii koronawirusa, nie przestaliśmy trenować. Robiliśmy to jednak w odosobnieniu, przy zachowaniu wszystkich zasad" - wyjaśnił. Brak międzynarodowych zawodów w kalendarzu to największa bolączka nie tylko jego grupy, ale całej kadry. Reprezentantom pozostaje tylko rywalizacja w krajowych regatach kontrolnych, czy mistrzostwach kraju. "Regaty krajowe stały się dla nas punktem odniesienia. Na pewno całej grupie brakuje startów międzynarodowych, ponieważ te zawody w jakimś stopniu pozycjonowały grupę. Wiadomo było, która dziewczyna jak popłynęła, w którym jest miejscu. Rywalizacja czy to w regatach kontrolnych, czy w mistrzostwach Polski to nie jest jednak wystarczający bodziec, bo tu ścigają się same ze sobą" - zaznaczył.