W sobotę florecista Sietom AZS AWFiS Gdańsk był szósty w turnieju Grand Prix FIE w Paryżu. Z kolei w rywalizacji drużynowej doznał kontuzji, która wyklucza jego występ w Hiszpanii. "Decyzja zapadła. Do Hiszpanii na pewno nie lecę - powiedział Glonek. - We wtorek odwiedzę ortopedę, który zdiagnozuje mój uraz. Wydaje mi się, że to nic poważnego, ale lepiej dmuchać na zimne. W Paryżu miałem problemy z łopatką po stronie ręki trzymającej floret. Przy wykonywaniu niektórych ruchów odczuwałem spory ból i nie byłem w stanie walczyć. Musiałem naciągnąć lub naderwać jakiś mięsień albo uszkodzić przyczep". Jak dodał, mimo kontuzji jest bardzo zadowolony ze startu w Paryżu. "To bez wątpienia najsilniej obsadzony turniej Pucharu Świata w sezonie. Tam zawsze melduje się cała światowa czołówka. W tych zawodach jeszcze nigdy nie udało mi się awansować do finałowej ósemki. Dlatego szóste miejsce oceniam na równi z drugą pozycją, którą wywalczyłem poprzednio w Kopenhadze. W Danii zabrakło bowiem bardzo dobrych Azjatów, którzy pojawili się już we Francji. O poziomie paryskich zmagań może świadczyć fakt, że do ósemki zakwalifikował się, poza mną, tylko jeden Europejczyk" - ocenił. Urazu Glonek nie nabawił się jednak podczas turnieju indywidualnego, ale w trakcie zawodów drużynowych. "Pech dopadł mnie już w pierwszym spotkaniu z Wielką Brytanią, które wygraliśmy 43:41. Już wtedy zacząłem odczuwać bóle, ale w ferworze walki zapomniałem o dolegliwościach. Niestety, w kolejnym meczu z Chinami przegrałem z kontuzją. Ból był tak silny, że w pierwszej minucie inauguracyjnej walki musiałem zostać zmieniony. Na szczęście koledzy stanęli na wysokości zadania i po wygranej 40:37 awansowali do półfinału. Ze startu w drużynie również możemy być zadowoleni. Przecież mecz o trzecie miejsce przegraliśmy z Japonią tylko jednym trafieniem" - zakończył gdański florecista.