W inauguracyjnych zawodach PŚ w niemieckiej miejscowości Tauberbischofsheim Gruchała zajęła co prawda 11. miejsce, ale cały czas zmagała się z kontuzją tricepsa walczącej ręki. "Tego urazu nabawiłam się miesiąc temu, niemniej w Niemczech zacisnęłam zęby i w ferworze walki ból nie był tak dotkliwy. Od dwóch tygodni przechodzę rehabilitację i po ostatnim kontrolnym badaniu USG okazało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Niemniej bardzo żałuję, że nie będę walczyć w Gdańsku, bo byłam chyba w niezłej formie" - powiedziała zawodniczka miejscowego Sietomu AZS AWFiS. Wobec jej absencji, wszystkie Polki będą musiały przebijać się przez piątkowe eliminacje. W turnieju głównym zagwarantowany start ma czołowa "16" rankingu światowego. Z kwalifikacji wyłonionych zostanie kolejnych 48 florecistek, które wystąpią w turnieju głównym. "Zawody będą niezwykle mocno obsadzone. Na starcie stanie cała światowa czołówka, na czele z indywidualną i drużynową mistrzynią globu Włoszką Elisą di Franciską oraz najlepszą florecistką wszech czasów, trzykrotną złotą medalistką olimpijską Valentiną Vezzali. Pojawią się także brązowe medalistki mistrzostw świata w drużynie, czyli Koreanki, ze swoją liderką, wicemistrzynią olimpijską w turnieju indywidualnym Hyun Hee Nam" - poinformował dyrektor turnieju Ryszard Sobczak. Pod nieobecność Gruchały liderką polskiego zespołu powinna być Anna Rybicka, która w Tauberbischofsheim zajęła ósme miejsce. "Ania również nie była w Niemczech w pełni sił, ale spisała się znakomicie. Niestety, poza nią i Sylwią pozostałe nasze zawodniczki zawiodły i zajęły miejsca poniżej oczekiwań. Teraz mieliśmy dwa tygodnie na poprawienie pewnych elementów. Mam nadzieję, że w Gdańsku rozczarowania już nie będzie. Z drugiej strony jeszcze nigdy nie wystawiliśmy tak młodej reprezentacji. W kadrze jest nawet jedna kadetka" - zaznaczył trener biało-czerwonych Longin Szmit. Młody wiek oraz brak międzynarodowego obycia niektórych polskich florecistek nie jest równoznaczny z tym, że mogą one liczyć na taryfę ulgową. "Nic z tych rzeczy. Oczekujemy od nich spektakularnych wyników, czyli awansu do czołowej "16", a nawet "8". Na treningach często wygrywają z bardziej doświadczonymi koleżankami, dlatego niech pokażą na co je stać podczas prawdziwych zawodów" - stwierdził drugi szkoleniowiec polskiej kadry Adam Kaszubowski. Gdańskie zawody odbędą się po raz siódmy. W tym sezonie zaplanowano osiem turniejów Pucharu Świata, a Dwór Artusa jest jednym z trzech, a jedynym w Europie, który otrzymał status Grand Prix. To oznacza, że kibice w Gdańsku nie obejrzą zmagań drużynowych, ale w turnieju indywidualnym zawodniczki mogą wywalczyć 50 procent punktów więcej. Budżet imprezy wynosi 290 tysięcy złotych.