Mecz finałowy Ekstraligi rugby, w którym zmierzyły się Ogniwo Sopot z Master Pharm Łódź był bardzo dobrą reklamą polskiego rugby, zresztą tak samo jak spotkanie o ten sam tytuł rozegrane w tym samym miejscu dwa lata temu. Tak jak wówczas prawie pełne trybuny sopockiego stadionu oglądały bardzo zacięty mecz rozegrany w wysokim tempie mimo upalnej pogody. Tak jak <a href="https://sport.interia.pl/aktualnosci-sportowe/news-rugby-final-ekstraligi-trener-ogniwa-sopot-karol-czyz-w-fina,nId,5334538">zapowiadał w przedmeczowym wywiadzie dla Interii, trener Karol Czyż</a> przy bardzo wyrównanym poziomie obu drużyn zadecydowały detale. Prowadzenie objęli gospodarze po rzucie karnym bohatera finału sprzed dwóch lat, Wojciecha Piotrowicza, sopockiej "10". Potem górą byli łodzianie po dwóch karnych Michała Kępy, jego łódzkiego vis-a-vis. - Bardzo dobry początek Łodzi, na szczęście stanęliśmy na wysokości zadania w obronie. Karne dla gości były po naszych błędach w obronie: blok po rozpoczęciu, spalony - to rzeczy które bolą, ale które zdarzają się w ferworze walki - powiedział nam po meczu szczęśliwy trener Karol Czyż, dla którego to trzecie złoto mistrzostw Polski. W 2019 r. zdobył je jako trener, a wcześniej jako zawodnik Ogniwa. Gdy wydawało się, że to przyjezdni zejdą na przerwę z nieznacznym prowadzeniem, sopocianie rzutem na taśmę odwrócili przebieg rywalizacji. Najpierw jedyne jak się potem okazało przyłożenie w meczu zaliczył Robert Olszewski, następnie podwyższył wspomniany Piotrowicz. - Nie straciliśmy punktów z przyłożenia, co mnie bardzo cieszy. Zdobyliśmy jedno przyłożenie, Robert Olszewski zasłużył na nie jak mało kto - chwalił swego zawodnika, Karol Czyż. To nie był koniec kłopotów Master Pharm przed przerwą, bo kolejnego karnego wykorzystał Piotrowicz i to sopocianie po 40 minutach byli lepsi w stosunku 13-6. - Tym się zajmuje, to jest jego robota - trener mistrzów Polski, Karol Czyż nie chciał robić bohatera z zawodnika, który zdobył dla Ogniwa 14 punktów w finale mistrzostw Polski. - Nie chciałbym widzieć Wojtka jakby stanął w pierwszym linii młyna. Nie chciałbym też widzieć Marcina Walczuka, który kopie na słupy, mogło skończyć się tragedią dla niego i dla słupów - szkoleniowcowi złotych medalistów wyraźnie dopisywał humor po końcowym gwizdku. Druga połowa przebiegała pod znakiem kolejnych rzutów karnych i przewagi Master Pharm. Ogniwo rzadko opuszczało swą połowę, nie pomogła też żółta karta i 10-minutowa kara dla wspomnianego Marcina Walczuka, który rozgrywał ostatni mecz w karierze. W pewnym momencie za linią boczną doświadczony zawodnik czekał na powrót do gry z rezerwowym dziś swoim synem, Wiktorem. Było sporo przerw w grze, sędzia doliczył pięć minut i łodzianie chcieli wrócić do gry przy stanie 19-15 dla Ogniwa. Podopieczni trenera Karola Czyża bronili się skutecznie i to oni ostatecznie zdobyli po raz 11. Mistrzostwo Polski. - W najważniejszym meczu zdecydowały niuanse, zagraliśmy bardzo dobrze w obronie, tym wygraliśmy tytuł. Łódź aż do dziś w tej rundzie nie przegrała żadnego meczu. Dwa lata ciężkiej pracy, kontuzje, gorsze i lepsze momenty. Koniec wieńczy dzieło. Rugby jest jak życie, każdy robi swoje. Proszę spojrzeć jaka tu jest atmosfera, po to się trenuje, po to to robimy - zakończył szczęśliwy trener Ogniwa, mistrzów Polski AD 2021, Karol Czyż. Ogniwo Sopot - Master Pharm Rugby Łódź 19-15 (13-6) Punkty: Wojciech Piotrowicz 14, Robert Olszewski 5 - Michał Kępa 15.Ogniwo: Thomas Fidler, Jakub Burek, Radosław Bysewski - Irakli Ciwciwadze, Jan Mroziński - Władysław Grabowski, Adam Piotrowski, Piotr Zeszutek - Mateusz Plichta - Wojciech Piotrowicz - Oleksandr Czasowski, Dwayne Burrows, Wiaan Griebenow, Robert Olszewski - Roman Żuk. Rezerwowi: Marcin Wilczuk, Wiktor Wilczuk, Dmytro Mokrecow, Marek Zając, Stanisław Powała-Niedźwiecki, Mateusz Mrowca, Paul Walters, Kacper Drewczyński Master Pharm: Witalij Kramarenko, Cezary Plesiński, Tamaz Mchedlidze - Piotr Karpiński, Oleksandr Szewczenko - Paweł Kotasa, Krzysztof Justyński, Michał Mirosz - Dawid Plichta - Michał Kępa - Paweł Urbaniak, Adrian Seerane, Przemysław Dobijański, Damian Wlaźlak, Krystian Pogorzelski. MS