- Nie należymy do faworytów, ale mamy swoje szanse i postaramy się je wykorzystać. Myślę, że jeden, może dwa medale są realne - powiedział dyrektor sportowy Polskiego Związku Szermierczego Piotr Majewski. Jego zdaniem, atuty 24-osobowej polskiej ekipy to przede wszystkim drużyna szpadzistek, która w tegorocznych mistrzostwach Europy zdobyła srebrny medal, wicemistrzowie olimpijscy w szpadzie oraz najwyżej notowani w światowych rankingach indywidualnych - szósta florecistka Sylwia Gruchała i siódmy florecista Radosław Glonek. - Oprócz dobrego występu w drużynie zależy nam na lepszym niż w ME zaprezentowaniu się indywidualnie. W lipcu byłyśmy chyba trochę zmęczone występami w licznych turniejach, może trochę zawiodła "głowa" i każda z nas spisała się poniżej możliwości. Odpoczynek po ME dał nam wiele energii, którą później spożytkowałyśmy na solidny trening. Powinno być dobrze - przyznała szpadzistka Danuta Dmowska-Andrzejuk, która cztery lata temu zdobyła w Lipsku złoty medal MŚ. - Kiedy to było... - westchnęła. - Sporo się od tego czasu zmieniło, wiele się działo w moim życiu. Trochę wpadłam w dołek, ale teraz idę dość systematycznie do góry. Mam nadzieję, że już na stałe zagoszczę w światowej czołówce. Po raz pierwszy w historii eliminacje grupowe odbędą się przed turniejami głównymi. W każdej broni dzielić je będą dwa dni przerwy. To wydłużyło trwanie zawodów do dziewięciu dni. - Turcy wywalczyli taki regulamin w światowej federacji. Twierdzą, że dzięki temu jeszcze lepiej rozpropagują szermierkę. Z tego co wiem, poczynili spore nakłady, by ta impreza wypadła okazale - poinformował sekretarz generalny PZS Jacek Słupski. Z eliminacji grupowych zwolniona będzie czołowa "16" rankingu światowego w każdej broni. - Dzięki dwudniowej przerwie każdy przystąpi do walk pucharowych z takiego samego poziomu zmęczenia, a w eliminacjach będzie można walczyć "na maksa". Znana wcześniej będzie też turniejowa drabinka, więc będzie można przygotować się pod konkretnego rywala. Uważam, że ta zmiana w regulaminie jest korzystna - oceniła Dmowska. Działacze PZS chcąc zminimalizować koszty dłuższego pobytu w Turcji wpadli na pomysł wysłania ekipy na ... wycieczkę. - Wykupiliśmy w jednym z biur podróży wczasy. Lecimy trzy dni przed rozpoczęciem zawodów, zamieszkamy w hotelu 12 km od hali, w której walczyć będą szermierze, a z transportem nie będzie problemu, bo organizator wyjazdu odda do naszej wyłącznej dyspozycji autokar, który będzie według potrzeb stale kursować między hotelem a salą - wyjaśnił Słupski. Jak podkreślił, szermierze nie mogą jednak liczyć na opcję "all inclusive" i dodatkowo w zamówieniu zostało zastrzeżone, że ekipa rezygnuje z wszelkiego alkoholu. - Na świętowanie przyjdzie czas po mistrzostwach, oczywiście pod warunkiem, że będą powody - dodał. - Na opalanie czasu nie będzie, zresztą nie po to jedziemy do Turcji. Cieszy jednak, że jedziemy wspólnie jako jedna, zgrana ekipa i wspólnie, a nie na raty jak zazwyczaj, będziemy wracać. Miejmy nadzieję, że wrócimy z Turcji w równie dobrych nastrojach jak niedawno siatkarze - podsumowała Dmowska. Przed rokiem, ze względu na igrzyska w Pekinie, mistrzostwa świata odbyły się tylko w konkurencjach, które nie znalazły się w programie olimpijskim. Polscy floreciści wywalczyli wówczas brązowy medal. Z kolei dwa lata temu w Sankt Petersburgu na podium stanęli szablistka Bogna Jóźwiak i drużyna florecistek. W historii występów w MŚ biało-czerwoni zdobyli dotąd 82 medale: 17 złotych, 25 srebrnych i 40 brązowych. 36 z nich wywalczyli w turniejach indywidualnych (8-11-17), a 46 drużynowo (9-14-23).