Początek poniedziałkowego spotkania należał zdecydowanie do zawodnika z antypodów. W drugiej partii Robertson wywalczył "setkę" - zdobył 136 punktów. Inne też wygrywał raczej przekonująco. Maguire wziął się jednak w garść. Wygrał pięć kolejnych frame'ów i awansował do ćwierćfinału. W ósmej partii przegrywał 0-56, a w dziewiątej 5-40, ale przechylił szalę na swoją korzyść. Z kolei w decydującym framie Robertson miał 33-punktową przewagę, jednak i to nie wystarczyło. Rywalem Szkota w tej fazie będzie zwycięzca drugiego poniedziałkowego pojedynku pomiędzy Markiem Allenem (Irlandia Północna) a Davidem Gilbertem (Anglia). "To był szalony mecz i nie wierzę, że go wygrałem" - powiedział Maguire. "On był lepszym graczem i powinien zwyciężyć 6-0 albo 6-1. Nie dobił mnie jednak, a ja widziałem, że coś się w grze zmienia. Do tej pory w karierze potrafiłem tylko wrócić kilka razy ze stanu 0-4" - dodał. We wcześniejszych meczach pierwszej rundy doszło też do dwóch niespodzianek - Chińczyk Ding Junhui przegrał z Anglikiem Joe'em Perrym 3-6, a w meczu dwóch Anglików Mark Selby uległ Allisterowi Carterowi 4-6. Masters, I runda: Neil Robertson (Australia) - Stephen Maguire (Szkocja) 5-6 76(76)-1, 136(136)-0, 64-58, 71(71)-1, 48-77, 91-0, 11-120(105), 56(56)-64, 40-70(65), 0-81(81), 38-62(62) Pawo