Zamiast wakacji, czwarta zawodniczka mistrzostw świata w biegu na 30 km, leczyła w Ciechocinku przeciążone ścięgno Achillesa. Kowalczyk nabawiła się urazu z... własnej winy. Zawodniczka często mocno trenuje, nie zważając na dolegliwości. - Ja jestem ze wsi, więc jak coś dokucza, a nie umieram, to machnę na to ręką, ale teraz jest z nami wreszcie lekarz. Podpowie mi, kiedy zrobić przerwę, żebym nie robiła sobie krzywdy, bo ja mam tyle siły i energii, że czasem za bardzo się katuję - podkreśliła biegaczka. Najważniejszą imprezą sezonu będą igrzyska olimpijskie w Turynie i tam chciałaby Kowalczyk zaprezentować się z jak najlepszej strony. - Na razie nie określam dokładnie, co to znaczy, ale jeśli ominą mnie kontuzje, to czeka mnie dobry sezon - dodała.