"Jestem zdecydowanym wrogiem faworyzowania jednego zawodnika kosztem drugiego. Cieszę się ze wszystkich sukcesów moich rodaków, niezależnie od koloru zdobytych przez nich medali. Dla każdego z nich ma on swoją wartość. Jest nagrodą za lata treningów i wyrzeczeń" - powiedział PAP Zapędzki. Dodał, że ogląda w telewizji prawie wszystkie relacje z zawodów, w których startują reprezentanci Polski. "Nierzadko mam w oku łezkę ze wzruszenia" - przyznał. Jak podkreślił, nie ma innej drogi do podium, jak tylko sumienna praca. "Życzę wszystkim, aby wytrwale trenowali oraz stronili od wszelkich używek". Urodzony 11 marca 1929 roku w Kazimierówce w pobliżu Zawiercia Zapędzki specjalizował się w strzelaniu z pistoletu. Największe sukcesy odniósł w konkurencji pistoletu szybkostrzelnego na 25 metrów. W igrzyskach olimpijskich startował pięć razy - po raz pierwszy w Tokio 1964, a ostatni w Moskwie 1980. Z mistrzostw świata w Wiesbaden w 1966 roku przywiózł dwa krążki - srebrny zdobyty w strzelaniu z pistoletu szybkostrzelnego oraz brązowy w pistolecie dowolnym. W dorobku ma także medale mistrzostw Europy - złoty, dwa srebrne i cztery brązowe oraz 23 tytuły mistrza kraju. Reprezentujący przez większość lat kariery WKS Śląsk Wrocław, w plebiscytach "Przeglądu Sportowego" na dziesięciu najlepszych sportowców Polski, dwukrotnie - w 1968 i 1972 - zajmował piąte lokaty.