"To jednak wcale nie tak, że wybieram ciągle tylko góry i góry. Oczywiście kocham je, to całe moje życie, ale inne wyzwania też mnie pociągają. W sierpniu zamierzam kajakiem przepłynąć Bałtyk, a moim cichym marzeniem jest przejście Pustyni Syryjskiej" - zwierzyła się w rozmowie z himalaistka, doktor farmacji. Na pytania o wiek tylko się uśmiecha i odpowiada, że ma 20 lat plus VAT, "a jak wiadomo VAT w Polsce jest różny" - dodaje. "Nie myślę jeszcze o kanapie. Owszem, mam ją, ale bardziej służy gościom niż mi. W Polsce przyjęło się, że kobieta, która ma 50 lat powinna być gruba, chodzić w kapciach, robić na drutach i zajmować się wnuczkami. Nie wyobrażam sobie takiego życia. Zależy mi na tym, by zachować sprawność fizyczną i mieć odpowiednią sylwetkę. Walczę z każdą najmniejszą fałdką tłuszczu, która pojawia się przez zaniedbanie" - opowiada żyjąca non stop w biegu 59-letnia Czerwińska. Kiedyś wspinała się wyłącznie w zespołach kobiecych, ale z perspektywy czasu uważa, że to było trochę sztuczne. "Miło wspominam ten okres, jednak po śmierci Wandy Rutkiewicz takie wyprawy nie miały już większego sensu, nie było tego pędu. Przynajmniej nie było w ekipie tyle kłótni, jak to bywa teraz, wśród mężczyzn. Poza tym kobiety nie użalają się tak nad sobą" - zdradza alpinistka. Początkowo musiała udowadniać swoją wartość, bo nie każdy mężczyzna w górach potrafi i chce zaufać kobiecie. "Już nie traktują mnie jak głupiej blondynki, nie oceniają stereotypowo. Udało mi się zdobyć ich szacunek i teraz chcą ze mną jeździć, a to chyba o czymś świadczy" - mówi Czerwińska. Jednak jak przystało na prawdziwą kobietę jej kosmetyczka jest nawet w trakcie wypraw większa i bardziej wypchana od męskiej. "Zawsze zabieram ze sobą jakąś perfumkę. To miłe, kiedy w bazie faceci mi mówią, że ładnie pachnę. Oprócz tego mam stos kremów, przydają się nawet facetom". Do swoich wad zalicza upór i to, że chce zawsze wszystkie problemy rozwiązywać sama, natomiast do zalet, tolerancję. "To efekt tego, że jestem jedynaczką, jednak uczę się działania zespołowego. Jestem bardzo tolerancyjna w stosunku do innych. Niełatwo zajść mi za skórę, ale jak już coś takiego ma miejsce, to zapamiętuję na długo i niestety, ale jestem mściwa" - wyjawia w przededniu Dnia Kobiet "europejski dinozaur na szczytach" - jak sama siebie nazywa.