W Bangkoku trwa drugi dzień zawodów, w których występuje 20 drużyn. Mimo świetnej postawy Filipiaka Polska nie sprostała we wtorek Szkocji, która była jednak zdecydowanym faworytem, przecież ma w składzie czterokrotnego mistrza świata Higginsa i Maguire'a. Spotkania toczą się do trzech wygranych frame'ów. Już na początku doszło do wielkiej sensacji, czyli zwycięstwa 15-letniego Filipiaka nad Higginsem 76:3 (60-punktowy break Polaka). Potem Maguire pokonał Krzysztofa Wróbla 75:31. W deblu lepsi okazali się Szkoci, którzy zwyciężyli 54:47 i wyszli na prowadzenie 2-1. Nasi snookerzyści mieli szansę, prowadzili nawet 47:1, ale potem punktowali już tylko rywale. W kolejnym pojedynku Higgins, mimo że początkowo przegrywał, pokonał Wróbla 66:18 zapewniając swojej reprezentacji zwycięstwo w meczu. Na zakończenie znowu ze świetnej strony pokazał się Filipiak. Co prawda frame'a lepiej zaczął Maguire wbijając 27 punktów, ale następnie przy stole pojawił się Polak i zdobył 50 "oczek". Szkot dostał jednak szansę, ale po wbiciu tylko dziewięciu punktów pomylił się na prostej czarnej. Błąd doświadczonego rywala bezwzględnie wykorzystał 15-letni Polak, wygrywając partię 70:36, ale cały mecz zakończył się wynikiem 3-2 dla Szkocji. Filipiak to bardzo utalentowany snookerzysta, w kwietniu został mistrzem Europy amatorów do lat 21 i w nagrodę będzie mógł mierzyć swoje siły w zawodowych turniejach. Już wczoraj polscy snookerzyści sprawili miłą niespodziankę wygrywając z reprezentacją Hongkongu 3-2. W tabeli grupy D po pierwszym dniu "Biało-czerwoni" prowadzili wspólnie z Tajlandią. Gospodarze wygrali z Afganistanem również 3-2. Z czterech grup złożonych z pięciu zespołów awans do ćwierćfinałów wywalczą po dwie. Dalej rywalizacja toczyć się będzie systemem pucharowym. Triumfatorzy oprócz pokaźnej nagrody finansowej (200 tys. dolarów) otrzymają szczerozłoty puchar, którego wartość szacuje się na ponad 100 tys. złotych. Z tytułu samego zakwalifikowania się do imprezy, każdy z teamów ma zagwarantowaną wypłatę po 7,5 tys. dolarów. W środę Polacy mają dzień przerwy, w czwartek zmierzą się z Afganistanem, a w piątek z Tajlandią.