"Plasujemy się na drugim miejscu po pięciu rundach, a rywalizacja wkracza w decydującą fazę. We wtorek doznałyśmy bolesnej porażki z Ukrainkami, w środę był relaks, przed nami mecz z Rosjankami. Bardzo ciężki; z tego co pamiętam nigdy z nimi nie wygrałyśmy, więc to pojedynek o utrzymanie w czołówce" - powiedziała arcymistrzyni. Jak dodała mobilizacji doda jej... ciąża. Jako jedna z niewielu na świecie szachistek mimo siódmego miesiąca "błogosławionego stanu" zdecydowała się uczestniczyć w turnieju. "Lekarz nie byłby zadowolony, gdyby się o tym dowiedział. Przez pierwsze miesiące ciąży nie grałam, ale ostatnio ruszyłam, jak szalona. Czuję się bardzo dobrze, maluch prawidłowo się rozwija, więc nie mogę odmówić sobie startu w tak ważnej imprezie, tym bardziej, kiedy odbywa się w Polsce" - zaznaczyła pochodząca z Koszalina szachistka. Drużynowa wicemistrzyni Starego Kontynentu z 2011 roku matką zostanie po raz drugi - wraz z mężem arcymistrzem Grzegorzem Gajewskim dochowali się już półtorarocznej Hani. "Będąc po raz pierwszy w ciąży grałam jedynie na początku i... zdobyłam brązowy medal mistrzostw kraju. Potem za bardzo się przejmowałam, czy sportowe emocje nie wpłyną na dziecko. Teraz zabieramy córeczkę na turnieje i znów nasze życie kręci się wokół szachownicy" - dodała. Majdan-Gajewska ma świadomość, że z dwójką maluchów nie uda się tak podróżować po turniejach, więc obecnie, dzięki wsparciu rodziców, może sobie na to pozwolić. Otuchy dodają jej także koleżanki z reprezentacji. "Śmiejemy się, że szachowa reprezentacja kraju to matki Polki. Iweta Rajlich niedawno została mamą po raz drugi, z kolei Monika Soćko ma już trójkę odchowanych pociech. Dlatego wszystkie na zawody przyjeżdżamy z dziećmi. Na szczęście nie gadamy tylko o ich wychowaniu, rozmawiamy raczej o szachach, ale zdarza się plotkować o naszym światku" - przyznała. Ta impreza jest dla Majdan-Gajewskiej ostatnim turniejem przed porodem - po nim zamierza zrobić dłuższą przerwę od szachów. "Może dlatego łatwiej mi teraz znosić niedogodności. Bo choć ogólnie jestem w pełni sił, to długie pojedynki są wyzwaniem. Moja partia z Rumunką trwała pięć i pół godziny, kolejna - pięć. Poczułam to w nogach i kręgosłupie, organizm był zmęczony. Zazwyczaj w największych niedoczasach, gdy musiałam pozostać w pełni skoncentrowana, maluszek w brzuchu zaczynał kopać i się wiercić" - wyjawiła. W oczekiwaniu na syna zdementowała informacje, że w przyszłości na pewno zostanie on szachistą. "Wiadomo, że pochodzenie z szachowej rodziny to często naturalna ścieżka do kariery w tym sporcie. Wybór będzie należał do syna, nie będziemy go zmuszać do gry. Szachy są jednak ważne w naszym domu, dlatego pewnie córeczka lubi bawić się bierkami i pewnie, gdy będzie miała 3-4 lata to przyjdzie czas na naukę gry, a kilka lat później dołączy do niej brat" - powiedziała. Majdan-Gajewska zaczynała przygodę z tą dyscypliną mając siedem lat. Gdy miała ich dziewięć pojechała na pierwsze zawody. W jej opinii zaczęła późno, bo w tym wieku to dzieciaki odnoszą już sukcesy. Za to krótko czekała na premierowy sukces - mając 10 lat zdobyła brązowy medal mistrzostw Polski w tej kategorii. Czy nie ma przesytu szachów w życiu? Nie, gdyż jak podkreśliła "nie da się bez nich żyć", choć miała momenty, w których starała się od nich odejść. "Zostawiłam starty, skupiłam się na pracy zawodowej. Jednak długo nie wytrzymałam i teraz jak przychodzi moment przesytu to... zaraz wracam myślami do szachów, chociażby śledząc przebieg partii zagranicznych arcymistrzów" - wspomniała. Wciąż jednak unika pojedynków z mężem. "Nigdy nie udało mi się z nim wygrać, a w domu nie gramy razem. Czasami bawimy się w partie na ślepo, ale nad szachownicą zdarza nam się spotkać tylko na zawodach, jak w zeszłym miesiącu. Ku zaskoczeniu objęłam prowadzenie w mistrzostwach Mazowsza i rozstawiono mnie do meczu z mężem. Zremisowałam i odetchnęłam" - powiedziała mieszkająca w Skierniewicach Joanna Majdan-Gajewska. Najsilniej obsadzony turniej w Polsce od czasu olimpiady szachowej w 1935 roku rozgrywany jest w hotelu Novotel Warszawa Centrum. Wszystkie partie zaczynają się o godz. 15, natomiast w niedzielę, w ostatniej rundzie, o godz. 11. Kolejność po pięciu rundach: kobiety open 1. Ukraina 10 1. Francja 8 2. Polska I 8 2. Grecja 8 3. Gruzja 8 3. Gruzja 8 4. Armenia 7 4. Azerbejdżan 8 5. Rosja 7 5. Węgry 7 6. Hiszpania 7 6. Ukraina 7 7. Niemcy 7 7. Rosja 7 8. Polska III 7 8. Anglia 7 9. Rumunia 6 9. Rumunia 7 10. Polska III 6 10. Armenia 7 ... 20. Polska I 5 26. Polska II 4 27. Polska III 4