W Szanghaju przegrali z gospodarzami, trzecim mikstem światowego rankingu, Bo Zheng i Jin Ma 18:21, 12:21. Największą dotychczas sensacją jest zwycięstwo Duńczyka Jana Jorgensena nad pierwszym singlistą świata, Chong Wei Lee. Malezyjczyk poległ niespodziewanie w trzech setach 6:21, 21:13, 17:21. W karierze spotkał się z Jorgensenem dwukrotnie i bez najmniejszych problemów wygrywał. Pogromca Lee był zachwycony. "Sądzę, że mogę każdy mecz zagrać tak dobrze, jak ten. W drugim secie wybiłem się nieco z rytmu. Przed każdym pojedynkiem myślę sobie, że mogę być lepszy. Jeśli nie podchodzisz do walki z nastawieniem, że zwyciężysz, nie dokonasz tego" - powiedział Duńczyk. Usprawiedliwił też Wei, mówiąc: "On ma zbyt napięty kalendarz startów i jest to jeden z powodów jego porażki. Zagrał w tym roku już wiele meczów - i dodał: Kiedy skończył się pierwszy set, przekonałem się, że mogę go pokonać, ponieważ wyglądał na zaniepokojonego" Sam Lee szybko odprawił nagabujących go dziennikarzy stwierdzeniem: "Nie byłem dziś w najlepszej formie. Czuję się bardzo zmęczony, nie miałem więc wielkich oczekiwań". Szerokim echem odbiło się również zwycięstwo angielskiego duetu Anthony Clark i Donna Kellogg nad Chińczykami Hanbinem He i Yang Yu 21:16, 21:14. Utytułowanych Anglików pokonali tydzień temu w ćwierćfinale Super Series w Hongkongu Mateusiak i Kostiuczyk (Hubal Białystok) 21:13, 21:16. W finale Polacy wygrali z wicemistrzami olimpijskimi ubiegłorocznych igrzysk w Pekinie i wicemistrzami świata, reprezentantami Indonezji Novą Widianto i Liliyaną Natsir 22:20, 21:16.