Colorado ostatnio radzi sobie świetnie. Z sześciu meczów wygrało pięć, choć "Lawina" jest nieco osłabiona brakiem kontuzjowanych Joe Sakicia (kapitan opuścił już 12 meczów!) i Ryana Smytha (ma być gotowy na czwartkowy szlagier z Detroit Red Wings). By skompletować skład, trener Colorado Joel Quenneville powołał aż pięciu zawodników, którzy sezon zaczęli w słabszej American Hockey League. Najpierw dali o sobie znać Czesi. Marek Svatos zdążył dobić krążek do sieci po strzale Jaroslava Hlinki i ponad 17 tys. ludzi w Pepsi Center było w siódmym niebie. Na ziemię sprowadził ich Taylor Pyatt, który po akcji z Byronem Ritchiem uderzeniem z bekhendu nad barkiem Petera Budaja wyrównał, choć to gospodarze grali w tym okresie w liczebnej przewadze. Słowacki bramkarz i tak był bohaterem niedzielnego wieczoru. Obronił 21 strzałów i to głównie dzięki niemu w III tercji krążek wpadał tylko do siatki Canuks. Mecz rozstrzygnął się w połowie III odsłony, gdy w odstępie 94 s Roberto Luongo pokonywali Cody McCormik i Andy Brunette. Goście mogli sobie pluć w brodę, że nawet z najbliższej odległości nie potrafili pokonać Budaja, a po strzale z nadgarstka Alexandra Edlera uratował Colorado słupek. Ciekawie było też w St. Louis, gdzie Blues ulegli po dogrywce Atlancie Trashers. O ile Polaków w NHL pozostały śladowe ilości (urodzony w naszym kraju Wolski), to Słowaków jest coraz więcej i odgrywają coraz poważniejszą rolę. Ojcem zwycięstwa Trashers był Marian Hossa, który w 19. sekundzie doliczonego czasu zabrał krążek obrońcy i nie dał szans Emmanuelowi Legace'owi. - Widziałem, że obrońca ma kłopoty z opanowaniem krążka, więc podjechałem, zabrałem mu go i zrobiłem, co do mnie należy - opowiadał Hossa. Nowy Jork zdobyty przez Ottawa Senators, którzy pokonali na wyjeździe Rangersów 3:1. Giganci obu zespołów - Jaromir Jagr i Dany Heatley tym razem nie odgrywali kluczowych rol. Czeski olbrzym wypracował gola na 1:0 ładnym podaniem do Scotta Gomeza, ale później rządzili na tafli Madison Square Garden już goście z Kanady. Mieli oni za plecami świetnie dysponowanego Szwajcara Martina Gerbera (34 obronione strzały!). - Musimy wygrywać, nie patrząc na to, czy gramy u siebie, czy na wyjeździe - podkreślał Gerber. - W lidze wszystko szybko się zmienia. Ekipy, które jeszcze niedawno były na czele Konferencji, mają kłopoty ze złapaniem się do play offu! Jeśli coś przegrasz, musisz za wszelką cenę podnieść się i spowrotem wskoczyć do wagonu, bo on na ciebie nie zaczeka. Colorado Avalanche - Vancouver Canuks 3:1 (0:0, 1:1, 2:0) Bramki: 1:0 Svatos (23.29), 1:1 Pyatt (26.57 w osłabieniu), 2:1 McCormick (50.40), 3:1 Brunette (52.44). Pozostałe niedzielne mecze: Pittsburgh Penguins - Boston Bruins 4:2 Columbus Blue Jackets - Nasville Predators 1:3 Siant Louis Blues - Atlanta Trashers 2:3 po dogrywce New York Rangers - Ottawa Senators 1:3 Chicago Blackhawks - Edmonton Oilers 3:2 Calgary Flames - New Jersey Devils 0:1 po dogrywce Dallas Stars - Montreal Canadiens 4:1