ZOBACZ ZAPIS RELACJI NA ŻYWO! W przeciwieństwie do trzeciej tercji wczorajszego meczu, dzisiaj widać było że to Cracovia rozegrała mniej spotkań w półfinale. Tyszanie próbowali walczyć, ale byli wolniejsi od rywali, a w końcówce nie mieli już sił. - Rozegraliśmy dzisiaj bardzo dobry mecz - powiedział zadowolony trener Cracovii Rudolf Rohaczek. Początek dla tyszan, ale szybko inicjatywę przejęła Cracovia i długimi okresami zamykała rywali w ich tercji. W końcu Igors Bondarevs huknął z niebieskiej i krążek wpadł do bramki Arkadiusza Sobeckiego. "Pasy" miały ogromne szczęście w 13. minucie, gdy Michał Woźnica przerzucając krążek nad Rafałem Radziszewskim z 2 metrów trafił w poprzeczkę. Goście mogli podwyższyć jeszcze przed końcem pierwszej tercji, jednak aktywnemu dzisiaj Michałowi Radwańskiemu nie udało się podnieść "gumy" i jego strzał z bliska obroni Sobecki. Seria czterech fauli hokeistów Cracovii spowodowała, że w połowie drugiej tercji przez prawie trzy minuty musieli grać w podwójnym osłabieniu. Tyszanie tylko raz wykorzystali wielką szansę i okazało się to przełomowym momentem meczu. Pięć minut później GKS znów grał w przewadze i nie dość, że nie zdobył gola, to jeszcze go stracił. Stanislav Szkorvanek zagrał prostopadłym podaniem do wjeżdżającego w tercję rywali Rudolfa Verczika, a ten wykorzystał sytuację 1 na 1 z Sobeckim. Niespełna pół minuty przed końcem drugiej tercji Krzysztof Majkowski nie zdążył zablokować Damiana Słabonia i środkowy pierwszego ataku Cracovii zamienił świetne podanie Leszka Laszkiewicza na trzeciego gola. - Ściany pomagają gospodarzom, dlatego tym bardziej cieszymy się z prowadzenia 3:1. Będziemy chcieli nadal grać tak rozważnie - powiedział po drugiej tercji Leszek Laszkiewicz. Lider Cracovii dotrzymał słowa. W trzeciej tercji Cracovia grała bardzo mądrze taktycznie, długo utrzymywała się przy krążku, uniemożliwiając gospodarzom rozwinięcie skrzydeł. Tyszanom wyraźnie brakowało "pary". W końcówce trener GKS-u długo zwlekał z wycofaniem bramkarza i wprowadzeniem szóstego ofensywnego gracza, a gdy wreszcie się na to zdecydował, GKS o mało nie stracił czwartego gola - krążek po strzale Sebastiana Kowalówki przeleciał obok pustej bramki. FINAŁ - 4. MECZ (DO 4 ZWYCIĘSTW) GKS TYCHY - COMARCH CRACOVIA 1:3 (0:1, 1:2, 0:0) BRAMKI: 0:1 Bondarevs - Słaboń (9.01), 1:1 Bacul - Gonera - Jakesz (PP2), 1:2 Verczik - Szkorvanek (36.01 SH1), 1:3 Słaboń - L. Laszkiewicz (39.34). GKS Tychy: GKS: Sobecki - Gonera, Jakesz; Bacul, Parzyszek (2), Paciga - Mejka, Majkowski (2); Proszkiewicz, Garbocz, Sarnik - Kotlorz, Śmiełowski; Bakrlik, Bagiński (2), Woźnica - Prochazka, Banachewicz; Jakubik, Krzak, Wołkowicz. Comarch Cracovia: Radziszewski - Csorich (4), Bondarevs; L. Laszkiewicz (2), Słaboń, D. Laszkiewicz - Szkorvanek, Dudasz (4); Witowski, Mihalik (2), Verczik - Noworyta, Dulęba; M. Piotrowski, S. Kowalówka, Radwański - Kłys (4), Wajda; Cieślicki, Pasiut, Rutkowski. Stan rywalizacji: 1-3 (4:5 - KARNE, 1:2, 4:3, 1:3)