Hokeista zderzył się z kolegą z zespołu, ale nie wyglądało to groźnie. Po chwili, gdy siedział na ławce, stracił przytomność. Niemal od razu zaczęto reanimację. Zawodnik zmarł dwie godziny później w szpitalu w Czechowie (w okolicach Moskwy), choć lekarzom na dwie minuty udało się przywrócić mu funkcje życiowe. "Leszka (taki nosił przydomek - przyp. red.) - obudź się" - krzyczał w hali legendarny czeski hokeista i kolega klubowy Czerepanowa Jaromir Jagr. Później, nie kryjąc łez skłonił głowę na ścianie hali i patrzył jak odjeżdża karetka. Niestety karetka, która przyjechała po zawodnika była fatalnie wyposażona - brakowało w niej nawet defibrylatora. Zastrzyki z adrenaliny i zewnętrzny masaż serca nie wystarczyły. Z młodym Rosjaninem duże nadzieje wiązał klub NHL New York Rangers, który w 2007 roku wybrał go w drafcie z numerem 17.