Górale pozwolili sobie odebrać atut własnego lodowiska po dramatycznym 3:6 w minioną środę. Dlatego musieli walczyć o wygraną w Tychach. W 15. sekundzie Różański znalazł się sam przed Sobeckiem, ale kibice GKS-u mogli w podzięce za dobrą interwencję skandować nazwisko Arkadiusza. W rewanżu z nadgarstka (mimo dość dużej odległości do bramki) strzelał Gonera, jednak Zborowski złapał krążek. Górale narzucili ostre tempo i stwarzali większe zagrożenie. Tychy nastawiały się na uderzenia z dystansu. Nacierały też, gdy sędziowie dopatrzyli się kary dla "Szarotek" za nadmierną liczbę graczy na lodzie, choć zmiana była przeprowadzona w strefie do tego przeznaczonej. Po faulu Sarnika nowotarżanie zamknęli gospodarzy dwa razy na ich tercji i Sobecki musiał się zwijać jak w ukropie. 105 sekund wystarczyło góralom w drugiej odsłonie do objęcia prowadzenia. Kubenko zagrał do Voznika, a Martin minął obrońcę, strzelił - krążek odbił Sobecki, ale wobec dobitki pod poprzeczkę Milana Baranyka bramkarz gospodarzy był bez szans. "Szarotki" grały mądrze, ustawiły się znacznie wyżej niż w przegranym u siebie meczu. Mądrzej atakowały. Tyszanie mieli też swoje szanse. Po kontrowersyjnym faulu Petriny Ladislavowi Pacidze wydawało się, iż strzela już na pustą bramkę, ale na "gumę" zdążył się rzucić "Zbora"! Interwencja dnia! "Takie momenty są najgorsze. Niby prowadzisz 1:0, ale musisz grać jakby było ciągle 0:0. Czyli "na zero" z tyłu i próbować strzelić kolejnego gola, dającego spokój" - tak pewnie myśleli sobie nowotarżanie. "Musimy atakować ze zdwojoną energią, kiedyś ten ich bramkarz w końcu musi pęknąć" - to była z kolei taktyka tyszan. Już wcześniej podhalanie mogli prowadzić dwubramkowo, jednak "bombę" Rafała Sroki Sobecki zatrzymał w niekonwencjonalny sposób - plecami. Już w 14. sekundzie III tercji Sroka sfaulował ekspodhalanina Pacigę, jadącego samotnie na bramkę. Grzegorz Dzięciołows ki podyktował karnego, choć śmiło mogło się skończyć na karze mniejszej. Rzut karny na wyrównującego gola zamienił sam poszkodowany (zwód na prawo i strzał po lodzie). Za moment Michał Woźnica rzucił na bandę Petrinę, spowodował kontuzję obrońcy gości. W tej sytuacji sędziowie musili nałożyć na Michała karę za natarcie, czyli pięć minut plus 20. Górale atakowali zaciekle , ale bezskutecznie. Tymczasem w 50. min, w okresie przewagi liczebnej gospodarzy Adrian Parzyszek sprytnym strzałem zza bramki pokonał ?Zborę? i było 2:1! Nowiutka tyska hala szalała z radości i wydawało się, że nic gospodarzom nie odbierze wygranej. Podhale nacierało, jak mogło. Do dogrywki doprowadził pięknym uderzeniem pod poprzeczkę Dariusz Gruszka. Dogrywki i tak mogło nie być, ale tyszanie zmarnowali w końcówce 46 s gry w podwójnej przewadze. Doliczony czas gry przypominał szachy, w których obie strony czekały na karne. Żadnych odważnych ataków, żadnych solówek. Przed karnymi trzy tysiące ludzi pokrzepiało bramkarza GKS-u Arkadiusza Sobeckiego. Pomogło! Arek obronił karne Kacirza i Zapały, a Łukasz Batkiewicz nie trafił na bramkę z bekhendu! Z kolei ekspodhalanin Frantiszek Bakrlik trafił między parkany Zborowskiego i finał należał do GKS-u! Mecz stał na wysokim poziomie. Tempo - jak na nasze warunki - było wręcz zawrotne. Przerw w grze było jak na lekarstwo. I o to chodzi! Promocja hokeja, co się zowie! Michał Białoński, Tychy GKS Tychy - Wojas/Podhale 3:2 (0:0, 0:1, 2:1, 0:0, karne: 1:0) Gole: 0:1 Baranyk (21:45 Voznik, Kubenko), 1:1 Paciga (40:11 z karnego), 2:1 Parzyszek (49:21 z podania Pacigi w przewadze), 2:2 Gruszka (53:16 z podania Baranyka). Decydujący karny: Bakrlik. Karne niewykorzystane: Paciga (GKS) oraz Batkiewicz, Kacirz, Zapała (Podhale). GKS: Sobecki - Gonera, Jakesz, Jakubik, Parzyszek, Paciga - Mejka, Majkowski, Proszkiewicz, Garbocz, Sarnik - Kotlorz, Śmiełowski, Bakrlik, Bagiński, Woźnica - Prochazka, Banachewicz, Maćkowiak, Krzak, Wołkowicz. Wojas/Podhale: Zborowski - Sroka, Sulka, Różański, Zapała, Kacirz - Iviczić, Dutka, Baranyk, Voznik, Kubenko - Petrina, Łabuz, Malasiński, Dziubiński, Gruszka - Galant, Ziętara, Bryniczka, Batkiewicz. Sędziowali: Pożycki z Oświęcimia i Dzięciołowski z Bydgoszczy. Widzów: 3 tys. Pierwszy mecz o miejsca 5-6: Pol-Aqua Zagłębie Sosnowiec - Akuna Naprzód Janów 5:6 (1:3, 2:3, 2:0) Bramki: 1:0 Pavel Hruby (2.), 1:1 Tomasz Jóźwik (3.), 1:2 Marcin Słodczyk (7.), 1:3 Peter Tabaczek (12.), 2:3 Marcin Jaros (24.), 2:4 Tomasz Jóźwik (24.), 2:5 Ondrej Lauko (31.), 2:6 Wojciech Wojtarowicz (38.), 3:6 Artur Ślusarczyk (40.), 4:6 Tomasz Kozłowski (46.), 5:6 Mateusz Pawlak (59.). Kary: Zagłębie - 4; Naprzód - 14 minut. Widzów 500. Pierwszy mecz o miejsca 7-8: TKH Nesta - JKH GKS 1:2 (0:0, 0:1, 1:1) Bramki: 0:1 Rafał Bibrzycki (29), 1:1 Zoltan Kubat (42), 1:2 Rafał Bibrzycki (58). Kary: TKH Nesta - 10 minut, JKH GKS Jastrzębie - 12 minut. Widzów: 700.