Szachy, które na początku przypominał ten mecz, skończyły się bardzo szybko. Karę złapał Tomasz Jakesz, a w okresie liczebnej przewagi Arkadiusza Sobeckiego zaskoczył Daniel Laszkiewicz. Nie zanosiło się na tego gola, bo "Pasy" miały problemy z założeniem zamka. Wystarczyła jednak błyskawiczna akcja Leszka Laszkiewicza i dostrzeżenie brata. Wydawało się, że biało-czerwoni pójdą za ciosem i szybko rozstrzygną to spotkanie. Ale snajperskie zęby łamali sobie o Sobeckiego kolejno Josef Mihalik i Andrej Kmecz. Tymczasem na początku II odsłony wyrównał pięknym trafieniem w okienko Tomasz Wołkowicz. Później drużyny zadały sobie jeszcze po jednym ciosie i gdy już kibice czekali na dogrywkę trener Rudolf Rohaczek posłał do boju czwartą formację, której tyszanie nie wykorzystują. Grzegorz Pasiut popisał się trafieniem w widły i rozstrzygnął mecz. GKS próbował wyrównać, ostatnie 25 s grał bez bramkarza. Bliżej czwartej bramki byli jednak krakowianie - Mihalik trafił w słupek. Spotkanie obejrzała rekordowa jak na niewielkie krakowskie lodowisko liczba kibiców - 3 tys. Czwarty mecz już jutro w Krakowie o godz. 20. Michał Białoński, Kraków ComArch/Cracovia - GKS Tychy 3:2 (1:0, 1:1, 1:1) Bramki: 1:0 D. Laszkiewicz (13.51 Słaboń w przewadze), 1:1 Wołkowicz (22.42 Sarnik w przewadze), 2:1 Noworyta (26.16 w przewadze), 2:2 Krzak (47.27 Wołkowicz w przewadze), 3:2 Pasiut (54.40 Piotrowski, Badżo). ComArch/Cracovia: Radziszewski - Csorich, Kuc, L. Laszkiewicz, Słaboń, D. Laszkiewicz - Noworyta, Kłys, Kmecz, Mihalik, Hlouch - Dulęba, Burzil, Piotrowski, Pasiut, Drzewiecki - Marcińczak, Landowski, Witowski, Kowalówka, Badżo. GKS Tychy: Sobecki - Gonera, Majkowski, Bacul, Parzyszek, Woźnica - Piekarski, Śmiełowski, Proszkiewicz, Garbocz, Sarnik - Jakesz, Sokół, Wołkowicz, Krzak, Bagiński - Gawlina, Jakubik, Matczak.