Zaczęło się od tego, że kibice gospodarzy od początku meczu nie zgadzali się z decyzjami podejmowanymi przez prowadzącego to spotkanie Przemysława Kępę, co wyrazili rzucając na lód opakowania ze słonecznikami. Po pierwszej tercji doszło do walki na pięści Leszka Laszkiewicza z Teddym da Costą. Chwilę wcześniej obaj siedzieli na ławce kar, na którą powędrowali za przeszkadzanie w grze. W protokole meczowym znalazła się informacja, że całe zajście sprowokował Leszek Laszkiewicz, który zaatakował zawodnika gospodarzy głową. - Jestem w szoku - przyznał Leszek Laszkiewicz na łamach oficjalnej internetowej strony MKS Cracovia SSA. - Dowiedziałem się o tym dopiero w autobusie. Nic takiego nie miało miejsca. Nigdy w życiu nie uderzyłem nikogo z głowy, bo nie jestem wariatem. Gdybym go uderzył w ten sposób to sytuacja byłaby zupełnie inna: da Costa padłby na lód, a kibice reagowaliby inaczej. Zlinczowaliby mnie! - wyjaśnił hokeista "Pasów". Jak w takim razie wyglądała cała sytuacja? - Podjechałem pod ławkę kar, powiedziałem kilka mocnych słów i w tym momencie da Costa wyskoczył z pięściami. Zaczęła się walka - relacjonuje Leszek Laszkiewicz. Jej końcem była kara meczu dla obu graczy. Na schodzących po tercji do szatni krakowskich hokeistów posypały się przekleństwa, śmieci, ziarna słonecznika. Walono w plastikowy tunel, którym opuszczali lodowisko. Wtedy to, jak podał "Sport", trener Rudolf Rohaczek postanowił z bidonu oblać co bardziej krewkich napastników, a Daniel Laszkiewicz wrócił i w dyskusji z kibicami użył kija. - Po pierwszej części gospodarze kompletnie nie opanowali sytuacji, gdy nasza drużyna schodziła z lodu do szatni. Były kontrowersyjne sytuacje z kibicami, a sędzia zadecydował tak, jak zadecydował. Dostałem karę meczu, podobnie jak Daniel Laszkiewicz, ale my po prostu broniliśmy chłopaków przed atakami kibiców - powiedział Rohaczek. Wcześniej ochroniarze musieli powstrzymać Adama Bernata, prezesa Pol-Aquy Zagłębia, który wpadł do boksu i sam chciał wymierzać sprawiedliwość sędziom, ale siłą go od tego odciągnięto. Potem było już spokojniej, a mecz zakończył się zwycięstwem Cracovii 3:1.