Polacy, którzy na turniej do Dunaújváros pojechali jako spadkowicz z grupy A I dywizji, odważnie mówili przed jego rozpoczęciem, że interesuje ich tylko awans. Węgrzy są na tym poziomie rywalizacji beniaminkiem i aspiracje mieli mniejsze, bo zapowiadali walkę o podium, ale to oni byli faworytami tego spotkania spotkania. Wiosną tego roku reprezentacja Węgier młodszego rocznika rozbiła Polskę na mistrzostwach świata I dywizji grupy B do lat 18 w Székesfehérvárze aż 11-0. Tamten mecz pamięta więcej graczy obecnej kadry U-20 Węgier niż Polski, bo wtedy w składzie było aż 14 obecnych podopiecznych trenera Richa Chernomaza i dziewięciu graczy reprezentacji Polski. Trener Torbjörn Johansson w swoim pierwszym meczu o punkty z juniorską reprezentacją Polski postawił w bramce na Michaela Łubę i nie popełnił błędu, bo Łuba był dysponowany znakomicie. Choć przez większą część pierwszej tercji gra toczyła się głównie w tercji obronnej "Biało-czerwonych", to bramkarz drużyny juniorów HK Poprad za każdym razem stawał na wysokości zadania. Łuba w pierwszej tercji obronił 14 strzałów oddanych przez Węgrów, podczas gdy Polacy na bramkę Gergelya Aranya uderzali tylko pięciokrotnie. Dopiero w końcówce tej odsłony to nasza drużyna miała przewagę, w czym rywale pomogli karami Dániela Szabó i Zsombora Garáta. W tych dwóch grach w przewadze brakowało jednak celnych strzałów. Arany podczas 3 minut i 11 sekund gry "Biało-czerwonych" w liczebniejszym składzie musiał interweniować tylko raz. Bliski zdobycia gola był w 18. minucie także Radosław Sawicki, który w bramkę jednak nie trafił i krążek otarł się o boczną siatkę.Po pierwszej tercji było 0-0, a drugą Węgrzy rozpoczynali nadal broniąc się w osłabieniu. Kara Garáta przeszła bowiem na drugą część meczu i Polacy przez pierwsze 49 sekund gry nadal mogli grać w polu w piątkę przeciwko czwórce rywali. Gospodarzy udało się zamknąć w ich tercji, a znakomitym strzałem z backhandu popisał się Dominik Nahunko, ale bramkarz Węgrów świetnie interweniował rękawicą. Gospodarze obronili się w osłabieniu, a gdy składy znów były równe, ponownie przejęli inicjatywę. W 26. minucie doszło do nietypowej sytuacji. Csanád Erdély i Patryk Wronka walcząc przy bandzie za bramką trzymali się wzajemnie i kanadyjski sędzia Jonathan Alarie obu odesłał na ławki kar. W grze 4 na 4 w polu lepsze umiejętności techniczne Węgrów sprawiały, że ich przewaga była jeszcze wyraźniejsza. Gra toczyła się wyłącznie w polskiej tercji obronnej, a występujący na co dzień w najlepszej drużynie szwedzkiej ekstraklasy juniorów Linköpings HC Vilmos Galló trzykrotnie strzelał na bramkę Łuby, ale ten interweniował skutecznie. Kolejne strzały w kierunku polskiego bramkarza oddawali już po powrocie do gry Erdélya i Wronki Szilárd Hamvai i Erik Keresztury, ale i im nie udało się zdobyć gola. W 30. minucie na ławkę kar trafił czołowy obrońca rywali Tamás Láday, ale o tej grze w przewadze Polacy powinni jak najszybciej zapomnieć. To grający w czwórkę Węgrzy dłużej utrzymywali się przy krążku, aż wreszcie zamknęli grających w przewadze graczy Johanssona w ich tercji obronnej. Dopiero pod koniec tej przewagi z kontrą wyszedł Kamil Kisielewski, ale Arany zatrzymał jego strzał. Do końca drugiej tercji Polacy bronili się coraz bardziej desperacko, a Łuba był zdecydowanie najbardziej zapracowanym człowiekiem na tafli. Węgrom nie udało się go pokonać również wtedy, gdy na ławce kar siedział Remigiusz Gazda, a z kolei po karze Márka Egyeda grający w osłabieniu gospodarze stanęli przed szansą po złym wyprowadzeniu krążka z własnej tercji przez Polaków, ale Oskar Jaśkiewicz kapitalnie rzucając się na lód wybił krążek znajdującemu się w sytuacji "sam na sam" z Łubą Erikowi Kereszturyemu.Na początku trzeciej tercji Węgrzy nie przeważali już tak wyraźnie. Co więcej, w 48. minucie to Polacy byli o centymetry od objęcia prowadzenia. Sawicki będąc w tercji ataku zdecydował się na strzał, który minął bramkarza gospodarzy, ale zatrzymał się na słupku. Po chwili groźnie strzelał Bartosz Fraszko, ale Arany dobrze interweniował parkanem i nadal było 0-0. W odpowiedzi po groźnym strzale Hamvaia doszło do zamieszania w polu bramkowym Łuby, ale i to nie przyniosło Węgrom gola. W 54. minucie za spowodowanie upadku Erdélya na ławce kar wylądował Sawicki i Polacy musieli się bronić w osłabieniu. Pod polską bramką było gorąco, a trener Chernomaz poprosił o czas, by poinstruować swoich graczy, jak mają rozegrać przewagę. Cokolwiek swoim graczom powiedział, nie podziałało, bo Polacy obronili to osłabienie i pozostałe pięć minut do końca trzeciej tercji, gdy ze swojej strefy obronnej już właściwie nie wychodzili.Łuba w ciągu 60 minut gry obronił wszystkie 49 strzałów rywali, podczas gdy Arany musiał interweniować tylko 18 razy, a mimo to wynik nadal był bezbramkowy. W dogrywce krążek nawet znalazł się w polskiej bramce, tyle że niezgodnie z przepisami. Galló wstrzelił go pod bramkę, a Keresztury kopnął między słupki i choć Węgrzy cieszyli się z gola, to sędziowie od razu pokazali, że nie zostanie on uznany. W dogrywce Węgrzy do swoich wcześniejszych 49 uderzeń na bramkę dołożyli siedem, podczas gdy "Biało-czerwoni" w ogóle nie zagrozili Aranyowi, ale o wyniku musiały decydować rzuty karne. Gdy dogrywka się skończyła polscy gracze z pola już wiedzieli, komu za to dziękować i po kolei podjeżdżali do Łuby, który był dziś bezbłędny. Ale bramkarzowi z Popradu pozostało jeszcze jedno zadanie - zatrzymać Węgrów w karnych.To już nie poszło tak dobrze. W podstawowej serii trzech karnych pokonali go Galló i Erdély, a Łuba obronił tylko strzał występującego na co dzień w EBEL w barwach AV 19 Székesfehérvár Pétera Vincze, ale dla Polski trafili Fraszko i Wronka. W trzeciej rundzie szansę rozstrzygnięcia meczu na korzyść "Biało-czerwonych" miał Patryk Malicki, ale zwód zupełnie mu się nie udał i po trzech rundach było w karnych 2-2. W kolejnych dla Polski nie trafili Fraszko, Wronka i Gazda, za to Łuba zatrzymał tym razem Galló i Erdélya. Niestety swojej drugiej okazji nie zmarnował już Vincze, który w szóstej rundzie karnych zaskoczył polskiego bramkarza i dał drugi punkt reprezentacji Węgier.Polacy turniej rozpoczynają z jednym "oczkiem", a jutro o kolejne będą walczyć w niezwykle ważnym meczu z Ukrainą. Węgrzy spotkają się z kolei z reprezentacją Francji.Węgry - Polska 1-0 (0-0, 0-0, 0-0, 0-0, 1-0)1-0 Vincze (decydujący rzut karny)Węgry: Arany - Hruby, Szaller, Erdély, K. Szabó, Vincze - Stipsicz, Láday, Kocsis, Keresztury, Galló - Garát, Egyed, Reisz, Terbócs, D. Szabó - Vokla, Schmál, Mazzag, Hamvai, Tóth. Trener: Rich Chernomaz.Polska: Łuba - Gazda, Jaśkiewicz, Wronka, Sawicki, Nahunko - Krawczyk, Horzelski, Kisielewski, Fraszko, Krzemień - Wsół, Musioł, Wasiński, Wanat, Malicki - Kafel, Jaworski, Gościński, Skrodziuk, Sikora. Trener: Torbjörn Johansson. Strzały: 56-18Minuty kar: 12-12Widzów: 850W pierwszym meczu turnieju doszło do niespodzianki, bowiem Japonia po rzutach karnych pokonała faworyzowaną reprezentację Francji. Bohaterem japońskiego zespołu został Yushiroh Hirano, nazywany największym talentem w historii japońskiego hokeja przez trenera seniorskiej kadry Japonii Marka Mahona. Dziś Hirano strzelił wszystkie 3 gole. 19-latek, który jest najskuteczniejszym graczem szwedzkiej drużyny Tingsryds AIF w tamtejszej ekstraklasie juniorów najpierw dwa razy trafił z gry, a później jako jedyny zdobył gola w serii rzutów karnych. 36 strzałów z gry i jednego karnego obronił japoński bramkarz Shun Furukawa. Japonia - Francja 3-2 (0-1, 1-0, 1-1, 0:0, 1-0)0-1 Kazarine-Bourgeois (07.39)1-1 Hirano-Sato-Miura (38.49)2-1 Hirano (47.31)2-2 Douay-Kazarine (58.37)3-2 Hirano (decydujący rzut karny)Strzały: 32-38Minuty kar: 12-8Widzów: 50 Ukraina - Kazachstan 1-5 (0-0, 1-4, 0-1)1-0 Lalka-Andrejkiw (24.17, w podwójnej przewadze)1-1 Korolinski-Zinczenko (28.23)1-2 Sawitski-Stiepanienko-Ibrajbiekow (31.25, w przewadze)1-3 Priesnow-Gorożaninow-Korolinski (37.44)1-4 Sawicki-Michailis (38.32)1-5 Priesnow-Zinczenko (49.54) Strzały: 15-45.Minuty kar: 10-6.Widzów: 50. Tabela: M Z P bramki pkt 1. Kazachstan 1 1 0 5-1 3 2. Japonia 1 1 0 3-2 2 3. Węgry 1 1 0 1-0 2 4. Francja 1 0 1 2-3 1 5. Polska 1 0 1 0-1 1 6. Ukraina 1 0 1 1-5 0 W poniedziałek grają: Polska - Ukraina Francja - Węgry Kazachstan - Japonia