Nie zamierzamy walczyć o pieniądze dla brydża sportowego czy psich zaprzęgów, jednak trudno bezkrytycznie przyjąć decyzję o obcięciu dofinansowania biathlonowi, łyżwiarstwu szybkiemu, tenisowi stołowemu, hokejowi na lodzie i wielu innym sportom. Nazywając rzeczy po imieniu - obcięcie finansowania dla wielu oznaczać będzie początek końca. Minister odgórnie zaprogramowała sukcesy Sam podział dyscyplin na pierwszej czy drugiej kategorii przypomina centralne planowanie z czasów socjalizmu. Pani minister odgórnie zaprogramowała sukcesy w poszczególnych dyscyplinach, zupełnie jakby była szefem fabryki. Jaki skutek przyniesie odbieranie pieniędzy dyscyplinom, które w danym roku nie mają sukcesów? Podniesie je na wyższy poziom? Nie! Spotęguje kłopoty, bo odbije się głównie na szkoleniu młodzieży. Także wybór dyscyplin do grupy tzw. strategicznych rodzi wielkie kontrowersje. Jakie sukcesy odnosimy w piłce nożnej czy koszykówce? Co w ostatnich latach wygrały piłkarki ręczne? W kolarstwie ostatnio coś lekko drgnęło, ale jakie mamy szanse na sukces poza jedyną Mają Włoszczowską? Dlaczego mamy rezygnować z finansowania mniej popularnych dyscyplin? Przecież i w nich możemy mieć talenty na miarę olimpijskich medali. Czy medale Roberta Korzeniowskiego w chodzie sportowych czy Sylwii Bogackiej w strzelectwie są mniej wartościowe od zdobytych przez Justynę Kowalczyk w biegach narciarskich? W końcu rzecz najważniejsza. Skoro ministerialne środki na sport wyczynowy będą w tym roku na podobnym poziomie, jak w ubiegłym (ok. 175 mln zł), a dyscypliny strategiczne będą finansowane na dotychczasowym poziomie, z kolei większość związków straci od 10 do 50 procent środków, to co stanie się z zabranymi im pieniędzmi? Co tak naprawdę oznacza ta reforma poza zabraniem pieniędzy? Większa odpowiedzialność na związkach i klubach - Nigdy nie dorównamy takim potęgom jak Rosja czy Kanada, ale obawiam się, że decyzja ministerstwa może nas całkowicie pozbawić szans na rywalizację z krajami ze średniej półki i uniemożliwi rozwój najbardziej obiecującym łyżwiarzom - ocenił prezes Polskiego Związku Łyżwiarstwa Figurowego Zenon Dagiel. Z kolei Anna Bajan, prezes Polskiego Związku Pięcioboju Nowoczesnego, powiedziała wprost, że to może być koniec tej dyscypliny w naszym kraju. Inaczej na reformę patrzy prezes Polskiego Związku Hokeja na Lodzie Piotr Hałasik. - Oczywiście, nie jestem zadowolony, że hokej nie znalazł się wśród dyscyplin strategicznych, ale ogólnie uważam, że nowa koncepcja finansowania polskiego sportu to dobry ruch - powiedział dla INTERIA.PL. Nie będą walczyć z wiatrakami - Z wiatrakami nie będziemy walczyć. Kołdra jest krótka, a my musimy jakoś sobie poradzić. Bez tego nie osiągniemy sukcesu. Oczywiście, ograniczenie środków na hokej pociągnie za sobą wiele spraw, bo przecież kosztów jest sporo: obsługa biura, prowadzenie Szkoły Mistrzostwa Sportowego czy ośrodków szkolenia młodzieży. Na razie wiemy jedynie, że dostaniemy mniej pieniędzy, ale zobaczymy o ile, bo nie wyobrażam sobie, aby środki zostały nam całkowicie odebrane. Cóż mogę poradzić? Będę walczył o środki z zewnątrz - zapowiedział prezes PZHL. Oczywiście, rozwój sportu wyczynowego nie może zależeć jedynie od ministerialnych dotacji. W nowej sytuacji jeszcze większa odpowiedzialność ciążyć będzie na związkach i klubach. Nie jest tajemnicą, że wiele związków nie potrafi efektywnie wykorzystywać obecnych środków. Z kolei kluby zamiast wydawać pieniądze na odpowiedni poziom szkolenia młodych zawodników, wolą płacić 30-, 40-letnim obcokrajowcom. Dla prezesów klubów liczy się tu i teraz, a perspektywa 5-10 lat jest zbyt odległa, by zawracać sobie nią głowę. Nie zmienia to jednak faktu, że ministerstwo zabierając pieniądze związkom nie uzdrowi naszego sportu. Polski hokej nie jest jedyną dyscypliną, która od lat nie potrafi pozyskać strategicznego sponsora. Trudno przyciągnąć go czymś innym niż sukcesem, tymczasem nie ma pieniędzy, więc nie ma dobrego szkolenia, a to oznacza brak sukcesu i brak "bogatego wujka". Ministerstwo, tnąc dofinansowanie, nie przerwie błędnego koła, co najwyżej pozbędzie się problemu wylewając dziecko razem z kąpielą. Autor: Mirosław Ząbkiewicz