Finał Pucharu Polski w Kraków Arenie to historyczne wydarzenie dla polskiego hokeja. Już w sobotę pobito rekord frekwencji - starcie Sanoka z Cracovią oglądało 12700 osób. Były też wielkie emocje, które zwiastują odrodzenie tej pięknej dyscypliny w Polsce. A już w kwietniu w Kraków Arenie odbędą się MŚ Dywizji IA z reprezentacją "Biało-czerwonych". Po emocjonującym półfinale Ciarko - Comarch/Cracovia (3-2) trener sanoczan Miroslav Fryczer zrewanżował się opiekunowi "Pasów" Rudolfowi Rohaczkowi, który część winy za porażkę zrzucił na barki "piątki" Patrika Valczaka i Josefa Fojtika (przegrali swój mikromecz 0-2), mówiąc: - U mnie też obcokrajowcy zawiedli. Będę musiał zrobić z tym porządek. Jak powiedział, tak zrobił i ze składu na finał wyrzucił Amerykanina Michaela Cichego i Roberta Krajcziego Tyszanie chcieli załatwić finał równie szybko, jak sobotnie starcie z JKH Jastrzębie, w którym po niespełna dwóch minutach prowadzili 2-0. Tym razem również natarli i zagrozili bramce Briana Pittona, który obronił parkanem, uderzenie przeżywającego drugą młodość Adama Bagińskiego. Później Pittona próbował zaskoczyć Jurij Kuzin, ale bez powodzenia. Sanoczanie doszli do głosu, gdy grali w przewadze czterech na trzech, po karze nałożonej na Bartłomieja Pociechę. Stefan Żigardy bronił dzielnie, inna sprawa, że trio Lukac Endal - Jordan Pietrus - Michael Danton nie wymyśliło żadnej kombinacji, by stworzyć stuprocentową okazję. Jak rozegrać "zamek" pokazali tyszanie w 19. min, po tym jak David Turoń złamał kija i dosyć niezdarnie próbował pomagać kolegom w obronie. GKS długo zamykał rywala, choć nikogo nie było w boksie kar, aż Michał Woźnica dostrzegł Jozefa Vitka, a ten z bardzo ostrego kąta wpakował krążek pod poprzeczkę. Na początku II tercji zagapili się obrońcy Sanoka, którzy spoglądali na siebie, zamiast gnać za krążkiem. I wykorzystał to Kacper Guzik, który jadąc na dużej szybkości "połknął" ich, strzelił na bramkę, wyciągając z niej Pittona, dzięki czemu Kuzin dopełnił formalności strzałem do pustej bramki. Ten, kto pomyślał, że bramka na 0-2 podcięła skrzydła mistrzom Polski musiał się srodze pomylić. Trener Fryczer jeszcze w I tercji pokombinował w składzie i do ataku Dantona z Endalem na środek wstawił młokosa Mateusza Wilusza. To się opłaciło. Wilusz wygrał wznowienie, dzięki czemu Lukas Endal wystrzelił z nadgarstka nie do obrony - krążek odbity od słupka wpadł do siatki. Bramka na 1-2 zmieniła oblicze spotkania i od tego momentu przeważali sanoczanie. Wyrównać mógł Robert Kostecki, ale przegrał pojedynek z Żigardym. Sanoczanie nie zdołali strzelić na 2-2, gdy mieli kilka ciekawych akcji, a w końcówce tercji padła bramka, ale na 1-3. Tyszanie świetnie rozegrali przewagę, Łukasz Sokół podał do Bartłomieja Pociechy, który uderzył spod niebieskiej linii, łapiąc bramkarza w trakcie przemieszczenia. Pitton zdołał jedynie odbić krążek, ale wobec dobitki Vitka był bez szans. Po syrenie kończącej drugą tercję wywiązała się bójka Turonia z Bagińskim, za którą obaj dostali po cztery karne minuty. Emocje odżyły w 47. min, gdy Nicolas Besch wystrzelił krążek za lodowisko i trafił za to do boksu kar. Sanoczanie przez 50 sekund grali w pięciu na trzech, ale nie oddali wówczas żadnego strzału. Później KH Ciarko grał jeszcze trzy razy w przewadze, ale bardziej przypominało to bicie głową w mur. Bez pomysłu, bez werwy, bez wiary. Trener Fryczer w końcówce wycofał bramkarza, ale również bez efektu. GKS Tychy Puchar Polski zdobył w pełni zasłużenie. Finał Pucharu Polski: Ciarko PBS Bank Sanok - GKS Tychy 1-3 (0-1, 1-2, 0-0) 0-1 Vitek (18:04 Woźnica, Ferenc) 0-2 Kuzin (21:54 Guzik) 1-2 Endal (23:57 Wilusz) 1-3 Vitek (39:29 Pociecha, Sokół) Ciarko: Pitton - Zatko, Richter Szinagl, Zapała, Vozdecky - Dutka, Rąpała Endal, Pietrus, Danton - Williams, Turoń, Rąpała, Kostecki, Strzyżowski, Biały - Wanat, R. Ćwikła, Wilusz. Trener: Miroslav Fryczer. GKS Tychy: Żigardy - Sokół, Pociecha, Vitek, Bagiński, Woźnica - Wanacki, Besch, Galant, Kartoszkin, Kolusz - Mojżisz, Ferenc, Kuzin, Rzeszutko, Guzik oraz Kotlorz. Trener: Jirzi Szejba. Kary: 16 oraz 22 min. Sędziowali Przemysław Kępa i Paweł Meszyński. Z Kraków Areny Michał Białoński