Owieczkin został zaatakowany przez Marcusa Kinka, gdy wyjeżdżał z własnej tercji. Niemiec niebezpiecznie zaatakował rywala kolanem. Kapitan Rosji wyleciał w powietrze, jak z katapulty. Nie był w stanie samodzielnie opuścić lodu. Prosto z lodowiska trafił do szpitala, który jednak opuścił jeszcze w niedzielę. Oficjalna strona Federacji Hokeja Rosji napisała oświadczenie na temat Owieczkina. "Kapitan reprezentacji Rosji Aleksander Owieczkin, został ostro zaatakowany w kolano, w momencie, gdy nie był w posiadaniu krążka. W ostatniej chwili udało mu się uciec z kolanem, dzięki czemu kontakt z rywalem nie był maksymalnie ostry, co pozwoliło uniknąć jeszcze cięższej kontuzji". "Z zimną krwią, bez reakcji, na to poważne naruszenie przepisów gry z kilku metrów patrzyli sędziowie, którzy z niewyjaśnionych przyczyn nie nałożyli nawet mniejszej kary. Na ten niepokojący fakt zwrócił uwagę władz światowej hokeja (IIHF) generalny menedżer reprezentacji Rosji Andriej Safronow, który przedłożył wszystkie dokumenty dla nadania dalszego biegu sprawie". "Jesteśmy przekonani, że polityka podwójnych standardów nie będzie wprowadzana, a to oznacza, że przypadek brutalnego ataku na naszego lidera, który spowodował u niego kontuzję, nie pozostanie bez konsekwencji" - napisano w oświadczeniu. Sam hokeista zamieścił informację na Instagramie, że nic złego mu się stało. W sześciu meczach na MŚ w Mińsku Owieczkin zdobył dziewięć punktów za trzy bramki i sześć asyst. "Ovie" był najlepszym strzelcem NHL w sezonie zasadniczym. W 78 meczach zdobył 51 goli.