Brązowi medaliści z poprzedniego sezonu wzmocnili skład i teraz także celują w strefę medalową. Tymczasem po ośmiu kolejkach mieli zaledwie dziesięć punktów i trzy porażki z rzędu. Ewentualna przegrana z zespołem z Podkarpacia mogła więc oznaczać mocne tąpnięcie w klubie. Jednak tym razem doświadczony oświęcimski zespół stanął na wysokości zadania i wygrał 4-2. - Byliśmy bardzo zmotywowani, bo po trzech porażkach z rzędu nie mogliśmy pozwolić, aby uciekły nam kolejne punkty. Tym bardziej że ostatnio graliśmy dobrze, a punktów nie przybywało - powiedział nowy, cenny nabytek Aksam Unii Mikołaj Łopuski. Trener Karel Suchanek podkreślał ostatnio, że zespół ma problemy ze skutecznością i wyliczał ile Unia oddaje strzałów. - Brak skuteczności to jedna z przyczyn porażek, ale na przykład mecz w Sosnowcu przegraliśmy, bo w naszej grze brakowało dyscypliny. Robiliśmy błędy, a one działały na zasadzie lawiny. Nie chcę już do tego wracać. Teraz ważne, żebyśmy myśleli o kolejnych meczach - przekonywał Mikołaj Łopuski, który w dziewięciu meczach zebrał 10 punktów (5 goli i 5 asyst). To dobry wynik, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że czołowy hokeista reprezentacji Polski dopiero aklimatyzuje się w drużynie po transferze z Comarch Cracovii. - W pierwszych meczach sezonu często dochodziło do rotacji w poszczególnych piątkach. Myślę, że z każdym meczem będzie coraz lepiej - dodał. Najwięcej goli dla Aksam Unii zdobył Wojciech Wojtarowicz. Strzelając dwie bramki w niedzielę został bohaterem spotkania, przy okazji powiększył swoje konto do sześciu trafień. Słabiej wypadają obcokrajowcy, których w ataku Unia ma aż pięciu. Tymczasem to oni powinni ciągnąć grę zespołu. - Nie można tak tego rozpatrywać - twierdzi Mikołaj Łopuski. - Cieszy to, że Wojtkowi teraz dobrze idzie, ale nadejdzie taki moment, że to pierwszy atak weźmie ciężar gry na siebie. Sezon jest długi i chodzi o to, żeby równo grały cztery piątki. Zwycięstwo z Sanokiem pozwoliło oświęcimianom złapać głębszy oddech, ale niewiele będzie warte, jeśli szybko nie potwierdzą, że potrafią wygrywać z innymi faworytami do medali. W pierwszej rundzie odbierali punkty tylko słabszym kadrowo zespołom. - Przegraliśmy z najsilniejszymi przeciwnikami, ale nie można powiedzieć, że byliśmy od nich słabsi. Wszystkie te mecze były wyrównane i równie dobrze mogliśmy je wygrać. Zwłaszcza w spotkaniach z Cracovią i Tychami graliśmy dobrze, ale przytrafiały się nam błędy, po których traciliśmy gole - przekonywał bramkarz Aksam Unii Przemysław Witek. We wtorek zespół z Oświęcimia jedzie na mecz do Nowego Targu przełamać czarną serię w meczach wyjazdowych. Do tej pory z czterech wyjazdów przywiózł tylko punkt.