Pierwsi na lód wyjadą hokeiści Rosji i USA (godz. 12). Faworytami są broniący tytułu Rosjanie, którzy w ostatnich pięciu latach trzykrotnie zdobywali mistrzostwo. Z kolei Amerykanie nie zdołali wywalczyć tytułu od 1960 roku, a od tego czasu tylko trzykrotnie stawali na podium. Oczekiwania wobec nich nie są więc wielkie, z kolei "Sborna" gra pod większą presją niż ktokolwiek inny. Wzmocni ją Aleksander Owieczkin, który w 48 meczach NHL zdobył 32 bramki dla Washington Capitals i po raz trzeci w karierze zdobył trofeum Maurice'a Richarda przyznawane królowi strzelców. Rosja nie jest zespołem, który jak przed rokiem kroczył od zwycięstwa do zwycięstwa. Z kolei Amerykanie byli bliscy wygrania rozgrywek w grupie i trafienia na znacznie słabszego rywala, jednak zaprzepaścili szansę przegrywając w ostatnim meczu ze Słowacją 1-4. Nasi południowi sąsiedzi przed rokiem zdobyli wicemistrzostwo świata, ale tym razem przywieźli słabszy skład i byli bardzo blisko odpadnięcia z turnieju. Słowacki bramkarz Rastislav Stana przyznaje, że przeżyli huśtawkę nastrojów, ale przekonuje, że stać ich na to, aby wygrać z każdym rywalem. "Postaramy się o takie otwarcie, jak w meczu z USA" - odgrażał się cytowany przez hokej.sk. Zadania nie będą mieli łatwego, bo Amerykanom zawalił mecz bramkarz Ben Bishop, który już w pierwszych czterech minutach puścił dwa gole, których nie miał prawa. Z kolei Finowie mogą liczyć na świetnie dysponowanych bramkarzy. Zwłaszcza Antti Raanta imponuje formą. Finowie nie mają zespołu złożonego z samych wielkich gwiazd, ale pozytywnie zaskakują i są faworytem ćwierćfinału (początek o 17.30). Podobnie jak Słowacy, bliscy odpadnięcia po fazie grupowej byli Czesi. W trzech ostatnich latach zawsze stawali na podium, a do ćwierćfinału nie udało im się awansować tylko raz w historii - w... 1930 roku. Czechów czeka teraz bardzo ciężka przeprawa ze Szwajcarią (godz. 14.45). Kto przed rozpoczęciem mistrzostw obstawiał, że Helweci w siedmiu meczach grupowych stracą tylko jeden punkt?! Szwajcaria zaskakuje, potwierdzając że konsekwentna praca opłaca się. Przed rokiem zajęli 11. miejsce, a w tym pokazują, że budowany przez lata potencjał nie ulotnił się z dnia na dzień. Bardzo ciekawie zapowiada się ostatni ćwierćfinał, w którym Szwedzi podejmować będą Kanadę (godz. 20.15). Ekipa Klonowego Liścia pokonała "Trzy Korony" 3-0 w grupie, ale gospodarze turnieju grali wtedy jeszcze bez Henrika i Daniela Sedinów oraz Aleksa Edlera z Vancouver Canucks. Z kolei Kanadyjczyków wzmocnić ma P.K. Subban z Montreal Canadiens, ale Stephane Robidas, który z wszystkich zawodników swojego zespołu najdłużej przebywał na lodzie, podkreśla, że meczu nie wygra obrońca czy też jedna piątka. Szwedzi przed rokiem odpadli już w ćwierćfinale, teraz mierzą wyżej i chcą przełamać klątwę - ostatni raz gospodarz mistrzostw wygrał je w 1986 roku (triumf ZSRR w Moskwie). Zwycięzcy awansują do półfinałów, które w sobotę rozegrane zostaną w Sztokholmie (godz. 15 i 19). Medalistów poznamy w niedzielę - o godz. 16 mecz o trzecie miejsce, a finał o 20.30. Już w poniedziałek wyłoniono drużyny, które spadną do Dywizji IA. Są to Słowenia oraz Austria. Wyniki bezpośrednich meczów ćwierćfinalistów w spotkaniach grupowych: Rosja - USA 5-3 Szwajcaria - Czechy 5-2 Finlandia - Słowacja 2-0 Kanada - Szwecja 3-0 Autor: Mirosław Ząbkiewicz