Ponad rok czekał Aron Chmielewski na gola w barwach Ocelarzi Trzyniec. Warto było czekać, bo we wtorek Polak dał swojej drużynie zwycięstwo w wyjazdowym meczu 1/8 finału Hokejowej Ligi Mistrzów i przybliżył ją do najlepszej "ósemki" rozgrywek. Gospodarze w 22. minucie objęli prowadzenie podczas gry w osłabieniu po strzale Duńczyka Nichlasa Hardta, ale na samym początku trzeciej tercji wyrównał Vladimir Svaczina. Długo zanosiło się, że Ocelarzi wywiozą z południa Szwecji remis, bo w LM w pierwszych meczach fazy pucharowej nie ma dogrywek. Nawet wynik remisowy byłby dla czeskiej ekipy korzystny w perspektywie rewanżu przed własną publicznością za tydzień, ale gościom taki wynik nie wystarczył i w końcówce rozstrzygnęli pierwsze spotkanie na swoją korzyść.A konkretnie zrobił to Aron Chmielewski. Z lewej strony dogrywał obrońca David Musil, który ma za sobą epizod w NHL w barwach Edmonton Oilers, a reprezentant Polski przed bramką idealnie dołożył kij do krążka i skierował go do bramki strzeżonej przez Oscara Alsenfelta. Gospodarze już na to trafienie nie odpowiedzieli i czeska ekipa wywiozła ze Szwecji zwycięstwo 2-1. Obok Chmielewskiego jej bohaterem był bramkarz Szimon Hrubec, który zatrzymał 28 strzałów.Dla napastnika reprezentacji Polski to ważny gol, pierwszy zdobyty w barwach zespołu z Trzyńca od prawie 13 miesięcy. Poprzednio trafił 2 października ubiegłego roku, w przegranym, po rzutach karnych 3-4, wyjazdowym meczu z PSG Zlin w czeskiej ekstralidze. To także jego druga w karierze bramka w hokejowej Lidze Mistrzów. Dwa sezony temu wpisał się na listę strzelców w spotkaniu fazy grupowej z KalPą Kuopio.Chmielewski w tym sezonie LM zagrał w trzech meczach Ocelarzi. Ponadto wystąpił w dziewięciu spotkaniach ligowych i zaliczył dwie asysty. W dziewięciu meczach na zapleczu czeskiej ekstraklasy, w barwach HC Frydek-Mistek, zdobył dwie bramki i czterokrotnie asystował. We wczorajszym spotkaniu zagrał w trzecim ataku przyjezdnych, razem z Michalem Kovarzczíkiem i Danielem Rakosem. Na lodzie spędził 14 minut i 23 sekundy. Oddał trzy strzały, a dwa uderzenia rywali zablokował. - Cieszę się, że udało mi się strzelić tego gola, ale nad tym, żeby drużyna wygrała pracuje każdy zawodnik. Ci, którzy grają z tyłu, w osłabieniach, w przewagach... Każdy chce strzelić, ale najważniejsze jest to, że zespół wygrywa - powiedział Polak po meczu.Malmoe Redhawks to najbardziej niespodziewany szwedzki uczestnik hokejowej Ligi Mistrzów. Zespół, który do play-offów tamtejszej ekstraklasy wrócił wiosną po 15-letniej przerwie. Musiał się do nich przebijać przez eliminacje, bo w sezonie zasadniczym zajął dopiero ósme miejsce. W ćwierćfinale jednak podopieczni Petera Anderssona sensacyjnie wyeliminowali najlepszych w rozgrywkach regularnych Vaexjoe Lakers i dzięki temu mogli grać w europejskich pucharach. I choć w LM mało kto na nich stawiał, to zawodnicy i działacze klubu zapowiadali, że chcą wygrać całe rozgrywki. Po dzisiejszej porażce droga do tego jest jednak bardzo długa.- Oni grali taki trochę chaotyczny hokej i niepotrzebnie przyjęliśmy ten styl. Graliśmy niedokładnie, mieliśmy dużo niecelnych podań... Stworzyliśmy sobie też sporo sytuacji "sam na sam" i gdybyśmy je wykorzystali, to byłby inny mecz, ale w rewanżu musimy być dużo lepsi - powiedział po spotkaniu napastnik Redhawks Fredrik Haendemark. Za sześć dni, we wtorek, rewanż w Trzyńcu. - Dobrze, że mamy dwa gole strzelone i tylko jeden stracony, ale nie możemy o tym myśleć pod tym kątem. Musimy zacząć mecz za tydzień tak, jakby nadal było 0-0. Przede wszystkim zacząć od obrony, nie dać sobie strzelić gola, a jeśli jakieś okazje się pojawią, to postarać się je wykorzystać - mówi reprezentant Polski.1/8 finału Ligi MistrzówMalmoe Redhawks - Ocelarzi Trzyniec 1-2 (0-0, 1-0, 0-2)Bramki:1-0 Hardt - Storm 21:10 (w osłabieniu)1-1 Svaczina - Adamsky - Polansky 40:531-2 Chmielewski - Musil - Dravecky 57:10Strzały: 29-26.Minuty kar: 6-10.Widzów: 1 662.