W niedzielę mistrzowie Polski, także na swoim lodowisku zagrają ze szwedzkim Skelleftea AIK, tydzień później zmierzą się z tymi rywalami na wyjazdach w Szwecji i Finlandii.W październiku na wyjeździe zmierzą się dwukrotnie z włoskim HC Bolzano Foxes. Do kolejnej fazy awansują dwie drużyny z każdej z ośmiu grup."W końcu zaczynamy. Zawodnicy i kibice już nie mogą się doczekać sezonu, twardej gry. Dobrze pracowaliśmy latem, teraz chcę zobaczyć efekty tej pracy. Nie jesteśmy oczywiście faworytem w LM" - podkreślił szkoleniowiec.Kapitan GKS Michał Kotlorz przyznał, że cała drużyna żyje już startem pucharowej rywalizacji."To dla nas zaszczyt. Mamy świadomość, że zaczynamy z wysokiego pułapu. Doświadczenia zdobyte w Pucharze Kontynentalnym pokazują, że stać nas na dobrą grę z zespołami teoretycznie wyżej notowanymi" - ocenił zawodnik.Szkoleniowiec zaznaczył, że o ewentualnych premiach za wyniki w LM w klubie nie było jeszcze rozmów."W czwartek wspólnie z zespołem będziemy analizowali grę najbliższego rywala. Niczego nowego nie ma - wszyscy grają nowoczesny hokej, jaki próbujemy grać my. Tylko oni robią wszystko trzy razy szybciej i popełniają mniejszą ilość pomyłek. Nam wolno robić błędów indywidualnych i łapać kar. Patrząc na poziom rywali nie można wskazać, który jest słabszy. Szwedzi i Finowi są trochę lepsi technicznie, a w ekipie włoskiej grają Kanadyjczycy, którzy prezentują z kolei hokej bardziej agresywny" - powiedział Gusow.W jego opinii udział w LM jest papierkiem lakmusowym dla zawodników."W takich meczach widać charakter, umiejętności, widać, z kim można iść dalej, a kto się nie nadaje. Hokej to walka, która trwa 60 minut. Chcemy nie tylko wystartować, ale wystartować dobrze. Wymagam od swoich chłopaków walki o wygraną zawsze. Zwycięża silniejszy, ale nie zawsze ten, kto jest wyżej w rankingu. Przykładem niech będzie choćby piłkarska reprezentacja Chorwacji na ostatnich MŚ" - zauważył Gusow.Podkreślił, że Liga Mistrzów to dla jego podopiecznych wielka szkoła."Trzeba szybciej myśleć, jeździć na łyżwach, podawać, grać" - wyliczał.Zdaniem Kotlorza przepaść sportowa między polskimi drużynami a tymi grającymi na co dzień w Lidze Mistrzów zaczyna się już w wieku dziecięcym przyszłych hokeistów."Wcześniej zaczynają ćwiczyć pod okiem dobrych trenerów, potem grają w silniejszych ligach. My w lidze gramy cztery spotkania na dobrym poziomie, potem znów sześć z rywalami słabszymi, co naszych umiejętności nie podnosi. Zawsze jednak trzeba walczyć do końca i zrobić wszystko, co się da" - dodał kapitan. Na najbliższe mecze LM w Tychach nie wybierają się kibice rywali, natomiast już zapowiedzieli swój przyjazd sympatycy ekipy z Bolzano.W minionym sezonie GKS zdobył trzecie w historii mistrzostwo Polski (wcześniej w 2005 i 2015). W poprzednich dwóch edycjach LM Polskę reprezentowała Comarch Cracovia Kraków. W obu przypadkach zajęła ostatnie miejsce w grupie, nie zdobyła żadnego punktu.