Do czego się przygotowują piłkarze naszej ekstraklasy obecnie? Do zagrania w trzynastu meczach w okresie od stycznia do lipca. Tyle właśnie rozegrają nasi piłkarze oficjalnych meczów. Do tego scenariusz tych spotkań jest także określony: przez dwa pierwsze mecze, które zagrają na wiosnę, będą mówili, że dochodzą do formy; trzy następne gramy, a potem zaczniemy narzekać, że czujemy już zmęczenie. Czyli pic na wodę. Czym możemy dorównać dzisiaj piłkarskiej Europie? Wybieganiem, kondycją, kontratakiem, żelaznymi płucami, przygotowaniem ogólnym. OK, nie przeszkadzają mi dzisiejsze metody przygotowań, bo tak prawdę powiedziawszy: nie bardzo je nawet znam. Widzę natomiast ich efekty, a te na pewno nie są zapierające dech w piersiach: mecze prowadzone w żółwim tempie, brak pressingu, generalnie od 60-70 minuty wszyscy narzekają i nawet komentatorzy telewizyjni każdą nieudaną akcję od pewnego momentu meczu tłumaczą zmęczeniem. To ja się pytam: dlaczego oni są zmęczeni? Młodzi ludzie, profesjonaliści, zawodowcy nie mają sił biegać przez 90 minut na pełnym gwizdku? To znaczy, że metody i system przygotowania są do bani! Nauczyć piłkarza grać w piłkę to trudne zadanie. Nauczyć go biegać i przygotować na 90 minut twardej walki, to żadna sztuka. Albo inaczej: sztuka to niespotykana, widząc, że u nas zrezygnowano z rzeczy podstawowej, czyli "ładowania akumulatorów". Dzisiaj trzeba być nowoczesnym, umieć się sprzedać, mówić o tym, że od razu zaczynamy treningi od wielkich i sztucznych boisk, że góry, śnieg - to przeżytek. Nasi piłkarze nie sprawiają wrażenia, że są silni fizycznie, ani że są przygotowani na wielkie bieganie. Niech ktoś się zapyta doktora Jerzego Wielkoszyńskiego o testy piłkarzy sprzed 23 lat i porówna je z tymi dzisiejszymi. Jak chcemy mieć piłkę i budować drużynę, to trzeba chociaż dbać o fundamenty. Ich niestety dzisiaj już nikt nie docenia. Jestem przekonany, że gdyby dzisiaj Machciński albo Waligóra, nie mówiąc już o innych, przygotowali zespół, to pod względem kondycyjnym wyglądałby zupełnie inaczej niż współcześni nasi piłkarze. Góry, śnieg, duża zabawa biegowa, język do kolan - to była fantastyczna szkoła. Efekty były widoczne: mistrzostwa świata, medale, Liga Mistrzów, wielcy piłkarze. Dzisiaj hasło brzmi: nie wolno zakwaszać mięśni! Uwaga na kręgosłup! Biegamy tylko po płaskim! Dużo masaży, wizyt w saunie, kąpieli i innych drobiazgów. Efekt jest taki, że zamiast sukcesów, charakterów, silnych i zdrowych futbolistów, dominuje szarość. Liczba piłkarzy, którzy gdy tylko otworzą lodówkę, łapią zapalnie gardła, albo gdy spojrzą na słońce, to dostają zapalenie spojówek, jest ciągle ogromna. Umówmy się, że aby być piłkarzem na dobrym, średnim poziomie, to trzeba mieć po prostu końskie zdrowie. Na pewno nie zdobywa się go przebywając w styczniu na zielonych boiskach czy w Tajlandii. *** TU ZNAJDZIESZ WSZYSTKIE FELIETONY ZIBIEGO, zobacz również OFICJALNY BLOG ZBIGNIEWA BOŃKA! *** Zbigniew Boniek nawiązał współpracę z INTERIA.PL. Pisze u nas felietony, a także prowadzi swojego bloga "Spojrzenie z boku Zibiego". Zapraszamy do lektury! Kolejne teksty Zibiego już niebawem! Autor zainspirował INTERIA.PL do finansowego wspierania Bydgoskiego Zespołu Placówek Wychowawczych z ul. Stolarskiej 2.