Podobno problemem Polonii Warszawa jest Edgar Cani, zawodnik którego polecił panu Wojciechowskiemu Zbigniew Boniek. OK, to prawda. Można na tym koniu jechać, tylko nie wiem po co, dlaczego i gdzie jest problem. Zawodnik grał w zeszłym roku w 34 meczach pierwszej ligi włoskiej, strzelił sześć czy pięć bramek, miał dwanaście asyst, jest młody i ma dobre perspektywy. Na "dzień dobry" strzelił bramkę Borussii Dortmund, a potem cisza, ciemność, niemoc. Dołączył do Polonii po dwóch miesiącach przerwy i wszedł do zespołu bez żadnej bazy fizycznej. Naskakiwać na Caniego jest dziś bardzo łatwo, tylko trzeba pamiętać, że kosztował on Polonię łącznie 27 procent tego, co brał Ebi Smolarek w ciągu roku. Jestem przekonany, że Cani może funkcjonować w polskiej lidze, tylko musi mieć ku temu możliwości. Polonia Warszawa rozegrała cztery mecze, spalając po drodze Sikorskiego, Caniego i Teodorczyka. Żaden z nich nie jest podstawowym zawodnikiem i żaden nie czuje spokoju w grze. A z łatką rezerwowego trudno na boisku zrobić coś pozytywnego. Napastnicy Polonii w czterech meczach nie zmarnowali ani jednej, podkreślam, ani jednej sytuacji podbramkowej, bo ich po prostu nie mieli. Najczęściej gra się wszerz, a jak jest problem, to piłka idzie do Jodłowca albo Kokoszki. Nie ma w tej drużynie na razie żadnego zawodnika, który potrafi stworzyć przewagę liczebną, puścić prostopadłą piłkę, uruchomić skrzydłowych, przyspieszyć, zagrać z klepki z napastnikami. Brak Adriana Mierzejewskiego może polepszył stosunki w szatni, jak ktoś zauważył, ale jakościowo ta drużyna straciła bardzo dużo na sprzedaży Adriana do Turcji. "Strzelanie" do napastników, to nic innego, jak drażnienie prezesa. Wiadomo, że może on zareagować, przyłożyć komuś w łeb, może się zrobić nerwowo, a niektórych by to bardzo ucieszyło. Wojciechowski wydał dużo pieniędzy, ale efektów na razie brak. Podpowiadaczy było dużo, a piłkarzy kupionych za duże pieniądze także. Jaki efekt - to widać. Polonia może grać o mistrzostwo, ale jeżeli tego nie osiągnie, to nie dlatego że brakuje jej napastnika albo, że ma Caniego. Problemy tej drużyny są zupełnie gdzie indziej. Wszystkim, którzy lubią wspominać i wytykać palcem młodego Albańczyka chciałbym przypomnieć, że Żurawski zanim zaczął strzelać bramki w Wiśle, przed dwa lata kręcił ogony. Ruud Gullit został zluzowany przez Juventus, a o Thierrym Henrym już nikt nie wspomina. Na Canim nikt nie zrobił lewego interesu, pod stołem nie przekręcono żadnej złotówki. Boniek się na tym absolutnie nie wzbogacił. Pewnie, gdyby prezes Wojciechowski powiedział mi, że chce wydać milion euro, to podpowiedź byłaby zupełnie inna. Przez grzeczność nie wymienię piłkarzy grających w innych polskich klubach, którzy kosztowali setki tysięcy euro, a efekt był i jest mizerny. Cani na razie ma problemy, jak Sikorski i inni napastnicy Polonii. Na topie jest Bruno, który strzelił trzy bramki - dwie po rykoszetach, a jedną, gdy zamknął bardzo ładne podanie Wszołka. Piłkarzy trudno krytykować i przekreślać po dwóch-trzech meczach. Robią to zazwyczaj młodzi, ambitni, przyszli dziennikarze. Na razie ręka i pióro funkcjonują u nich szybciej od głowy. Ciekaw jestem, co się stanie, gdy Polonia strzeli kilka bramek i zrobią to jej napastnicy? Będzie zwrot o 180 stopni? Ale zostawmy już problemy Polonii i zajmijmy się tym, co czeka nas dzisiaj wieczorem. Krakowska Wisła gra historyczne spotkanie. Przeciwnik nie jest łatwy, zadanie jest bardzo ciężkie, natomiast to, co najbardziej mnie niepokoi, to fakt, że wszyscy chcą jej wmówić, że gra się tam bardzo ciężko, bo jest bardzo ciepło. Panowie wiślacy, jesteście zawodowcami, jesteście młodzi - nie myślcie o cieple, tylko grajcie to, co potraficie! Strzelenie choć jednej bramki i mądra gra mogą dać Wiśle Champions League. Jeśli nie, to trudno - zostanie Liga Europejska. Skoro już o krytyce Caniego było, to tym wątkiem zakończmy - Tomasz Jirsak, który kosztował Wisłę 700 tys. euro, w dzisiejszym meczu z APOEL-em nie zmieści się nawet na ławce rezerwowych i tego nikt nie krytykuje, bo problemem jest Cani?! *** Zbigniew Boniek nawiązał współpracę z INTERIA.PL. Pisze u nas felietony, a także prowadzi swojego bloga "Spojrzenie z boku Zibiego". Zapraszamy do lektury! Kolejne teksty Zibiego już niebawem! Autor zainspirował INTERIA.PL do finansowego wspierania Bydgoskiego Zespołu Placówek Wychowawczych z ul. Stolarskiej 2.