Nie ma jak robota dwóch "wywiadowców", Arkadiusza Bartosiaka i Łukasza Klinke, którzy nie robią nudnych wywiadów. Żadne bla, bla, tak często spotykane. Tego dnia w samolocie byłem pięć godzin, miałem ze sobą mnóstwo magazynów, przeczytałem albo zacząłem czytać z kilkanaście wywiadów. Tylko jeden był wartościowy. Taki, że nie przemija, jak tylko opuści się pociąg, samolot, czy domową kanapę... Zbliża się Mundial więc będę do tej imprezy nawiązywał dzień w dzień. W końcu kiedyś przyznałem, że "życie odmierzam Mundialami". Urodziłem się w roku 1970, kiedy świat był świadkiem cudownych mistrzostw świata w Meksyku, wygranych w sposób bezapelacyjny przez Brazylię. Już za mojego życia byliśmy świadkami cudownych polskich Mundiali - w 1974 i 1982 roku. Tata Szczęsny był bramkarzem wybitnym, a na Mundialu nie zagrał. Ba, Maciek zagrał w kadrze tylko siedem meczów! To już jego syn - liczący 20 lat - ma na koncie debiut i szansę na kilka Mundiali. Na razie to tylko szansa. A że w piłce nie jest łatwo być synem słynnego ojca, przekonują przykłady Jordi'ego Cruyffa, Stefana Beckenbauera, czy z naszego podwórka Maćka Terleckiego... Ktoś powie - a Ebi Smolarek? Po prawdzie - nie dorasta ojcu do pięt. Włodzimierz Smolarek grał w półfinale Mundialu w Hiszpanii w 1982 roku, a syn kopał się w czoło w przegranej grupie MŚ w 2006. O RPA nie ma co mówić, a pewnie i do Brazylii w 2014 nie pojedzie. Zastanawiam się, czy Ebi bardziej jest zapatrzony w siebie, czy w kasę... "Playboy" rzecz jasna pyta Wojtka o to czy jest bogatszy od ojca? 20-latek z Arsenalu Londyn odpowiada: - Nie będę mu wstydu robił, napiszcie, że nie wiem? Hitem jest jednak wypowiedź ojca o ruganiu trenerów: "Wypraszam sobie. Nikogo nie rugałem. No, może trochę Wójcika. Ale czy to w ogóle trener?". Odpowiedzieć na miarę legendarnego zdania wygłoszonego przed kamerą Canal Plus po jednym z meczów Amiki o arbitrze, który był... "pomocnikiem fryzjera". Nota bene - mieliśmy genialnych bramkarzy na Mundialach. W 1974 roku Jan Tomaszewski często bronił jak w transie - jak trzeba to nawet wybronił dwa karne (Tappera i Hoenessa!). W 1982 roku Józef Młynarczyk w siedmiu mundialowych meczach puścił tylko pięć bramek. W pierwszych pięciu - tylko raz wyjmował piłkę z siatki. To był "kozak", jakich mało w całej historii futbolu. Obu widziałbym w dziesiątce najlepszych bramkarzy 18. dotychczas rozegranych turniejów o mistrzostwo świata. Obok takich tuzów, jak Gordon Banks, Dino Zoff, Harald Schumacher, czy Gianluigi Buffon (na ostatnim Mundialu puścił tylko dwa gole w siedmiu meczach - po strzale samobójczym i z rzutu karnego!). W tymże "Playboyu" unikalny skarb kibica Mundialu w 2010 roku. Każdy kraj reprezentuje inna dziewczyna. Półfinaliści po tej lekturze - Wybrzeże Kości Słoniowej, Włochy, Algieria, Korea Południowa... Chociaż muszę przyznać, że przedstawicielki Niemiec, Kamerunu, Nowej Zelandii, Brazylii, czy Portugalii też są niczego sobie... W "Playboyu" znajduję też sylwetki Louisa van Gaala i Jose Mourinho, ale jakieś takie zimne. A tymczasem to faceci z krwi i kości. Ten pierwszy dni przed pierwszym półfinałowym meczem Bayernu z Lyonem spędził w samochodzie - na trasie Monachium-Amsterdam-Monachium. Przejechał grubo ponad dwa tysiące kilometrów - pamiętacie, że przez chmurę pyłu wulkanicznego nie latały samoloty. Zmarła teściowa ze związku z pierwszą żoną. Van Gaal wyznał: "Nie mogłem nie pojechać do domu, nie mogłem zostawić w takiej chwili moich córek". A Mourinho? Skoro jesteśmy w konwencji magazynu reklamującego się hasłem "męski punkt widzenia", to warto nadmienić, że żona kilka razy groziła mu rozwodem. Jak mówi jeden z jego przyjaciół, "uwielbia się kochać, gdy w tle leci Sting... " <a href="http://romankolton.blog.interia.pl/?id=1904319">Zobacz tekst na blogu i dyskutuj z Romanem Kołtoniem!</a>