"Franz" lubi żartować. W hotelu "Campanille" w stolicy Wielkopolski przed meczem z Deportivo La Coruna - pytany o przyszłość w Lechu - odparł: - Henryk Kasperczak spokojnie może przyjść do Poznania. Już przygotowałem mu zespół... Smuda nie może zapomnieć okoliczności rozstania z Wisłą Kraków w 2002 roku, kiedy Kasperczak kopał pod nim dołki. 60-letni szkoleniowiec wspomina: - Kilka dni przed moim zwolnieniem spotkałem go na Rynku w Krakowie i pytałem, co robi. Odparł, że zwiedza. A jego menedżer Fogiel już negocjował warunki umowy z Wisłą... Od kilku tygodni coraz głośniej o trzecim podejściu Smudy do Wisły. Tyle że sam "Franz" zaznacza: - Interesuje mnie praca za granicą. Pojawiają się zapytania z Rosji, Turcji i Hiszpanii... Czy to znaczy, że Lech nie przedstawi Smudzie nowej propozycji pracy? A Smuda jej nie przyjmie? Jak nie wiadomo o co chodzi, to... wiadomo, że chodzi o pieniądze. Okazuje się, że Kasperczak zarabia w Zabrzu 350 tysięcy euro za sezon. Tymczasem kontrakt Smudy z Lechem, to 170 tysięcy euro rocznie. Nic dziwnego, że trzykrotny mistrz Polski (dwa razy z Widzewem, raz z Wisłą) teraz domaga się 400 tysięcy euro. Smuda jest zacięty i... doskonale zna kalendarz rozgrywek. Już w trzeciej kolejce po inauguracji rozgrywek jego Lech zmierzy się z Górnikiem Kasperczaka. Smuda mówi: - Najpierw mają wyjazd do Chorzowa, później Arkę i nas u siebie, a następnie jadą do Warszawy na mecz z Legią. Ciekaw jestem, ile punktów wywalczą w tych czterech spotkaniach. Ale co tam, przygotowałem Heńkowi grunt pod pracę w Krakowie, a teraz już szykuję mu posadę w Poznaniu... Jakie były efekty pracy Smudy w dwóch pierwszych sezonach z "Kolejorzem": najpierw 6. miejsce w 2007 roku, a następnie 4. miejsce w 2008 roku. Teraz "Franz" jest na najlepszej drodze do czwartego tytułu mistrza Polski w swojej karierze. W ostatnich miesiącach Smuda świetnie wkomponował kilku piłkarzy i zaszczepił im swój nieustępliwy charakter. Czy jednak znajdzie nić porozumienia z właścicielem Lecha, Jackiem Rutkowskim? Smuda na pewno nie chce czekać na propozycję nowego kontraktu do marca, o czym wspominał niedawno prezes Lecha Andrzej Kadziński. - Jaki marzec?! - dopytuje się "Franz". I po chwili odbiera telefon od menedżera z Hiszpanii. Po tej rozmowie jest wyraźnie ożywiony... Zaczęła się wielka gra wokół kontraktu Smudy. Rutkowski uspokaja: - Ileż było zamieszania i spekulacji wokół umowy Rafała Murawskiego. A my - w odpowiednim momencie - spokojnie podpisaliśmy z nim nowy kontrakt do 2012 roku... Czy tak będzie również ze Smudą?