To był dla mnie jeden z najciekawszych piłkarskich wieczorów w ostatnich miesiącach. Cokolwiek przypadkowo spotkałem Franciszka Smudę, selekcjonera reprezentacji Polski. Mimo przypadku dyskusja trwała trzy godziny. I wniosków mnóstwo. "To jak mnie krytykujecie w Cafe Futbol, to coś niesamowitego" - na wstępie oświadczył trener kadry. "Nie obrażam się jednak, Mati Borek dalej jest moim przyjacielem, chociaż strzela petardami". Smuda nie udaje - jak wielu innych - że nie interesuje go, o czym dyskutuje się w "Cafe Futbol" w Polsacie Sport. Krytyka go boli, ale nie powoduje agresji. Smuda przez trzy godziny argumentował. Owszem - argumentował po swojemu, ale ma do tego prawo. Nie brakowało fajerwerków, polemik, ripost. Nie ma jak wymiana poglądów! Smuda upiera się przy jednym: "U mnie nie będzie żadnych wyskoków". Dodaje: "Skończmy z tym! Dość alkoholu, dość takich zachowań, jakich byliśmy świadkami za mojej kadencji, ale i za moich poprzedników". Smuda twierdzi: "Przez lata było przyzwolenie na picie, było przyzwolenie, aby tak, a nie inaczej wyglądały zgrupowania kadry. A ja mówię - nie, nie, jeszcze raz nie. Choćby to miało doprowadzić do ścięcia mojej głowy". Smuda jest bardzo poruszony w tym momencie. Widać, że jest przekonany do swoich racji. Już nigdy nie powoła Artura Boruca i Michała Żewłakowa. Nie chodzi o słowa. Bo Smuda nie boi się słów Boruca. Selekcjoner zaznacza: "Nie chodzi o to, co Boruc mówi, chodzi o to, co on robi". Selekcjoner nie zamierza tolerować takiego zachowania, jakie zobaczył na pokładzie Boeinga 747-400 "Air France" na trasie Montreal-Paryż. Smuda boi się, że Boruc będzie destrukcyjnie wpływał na zachowanie innych zawodników. Nowy kapitan drużyny narodowej, Kuba Błaszyczkowski w rozmowie telefonicznej obiecał Smudzie, że już nigdy za jego kadencji nie dojdzie do takich wybryków, jak w ostatnich tygodniach. Smuda mówi: "Piłkarze sami wiedzą, że trzeba zmienić obraz tej kadry". A nie jest to łatwe - na dniach na różnych łamach o życiu piłkarskiej kadry opowiadali między innymi Tomasz Hajto (62 A) i Jacek Bąk (96 A). Nie brakowało pikantnych historii z alkoholem, seksem, a nawet złodziejstwem w tle! Hajto w "Polsce" opowiadał o tych, co woleli whisky i o tych, co sięgali po "białą", wskazywał, kto wyłudzał klapki, aby nimi handlować, z kolei Bąk w "PS" wspominał o tych, którzy oddawali się fetyszom, a także tych, którzy kradli resztę. Wyłania się koszmarny obraz, który pieczętuje Boruc tym swoim - jakże wulgarnym - "wszystko poszło się je...ć". Dziś reprezentacja czeka na zwycięstwa, cały czas szukając koncepcji personalnej. Smuda mówi: "Dlatego podstawą musi być odpowiednie nastawienie. Nie można zaczynać dnia od piwa - ja tego nie toleruję". Dyskutuj z Romanem Kołtoniem na jego blogu!