Sam Lozano w wypowiedzi dla "Sueddeutsche Zeitung" stwierdził: "Różnica między polskim a niemieckim zespołem jest nieznaczna". Były selekcjoner biało-czerwonych wypowiedział się w tym duchu, mimo że na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie Polska wygrała z Niemcami 3:0. Lozano w wypowiedzi dla niemieckich mediów zaznaczył, że cztery lata pracy w Polsce to była "mała wieczność". Jego menedżer Claudio Galli przyznał, że naturą 52-letniego trenera jest ciągła wędrówka - że jeszcze nigdy nigdzie Argentyńczyk nie pracował dłużej niż cztery lata. Lozano podkreślił: "Nabrałem przekonania, że mój czas w Polsce dobiegł końca". Z niemieckiej strony kontrakt negocjuje dyrektor sportowy federacji Guenter Hamel, który przyznaje, że sięgnięcie po nazwisko Lozano na nowo definiuje cele niemieckiej reprezentacji. "I to są wielkie cele" - zaznacza na łamach monachijskiego dziennika. Jeszcze brakuje autografu Lozano pod umową z Niemcami, ale już planowana jest jego pierwsza podróż służbowa - w grudniu do Włoch, aby przeprowadzić rozmowy z niemieckimi legionerami, Stefanem Huebnerem, Frankiem Dehne, Robertem Krommem oraz Markusem Poppem. Ten ostatni, a także Bjoern Andrae w 2009 roku nie zamierzają grać w reprezentacji, ponieważ w wolnym czasie od gry w klubie chcą się pobawić w siatkówkę plażową. "Sueddeutsche Zeitung" pisze, że "pozwoli to Lozano na eksperymenty, ale zarazem może przynieść frustrujące rezultaty, których nikt na razie nie kalkuluje". Selekcjoner reprezentacji Niemiec w siatkówce kobiet, Giovanni Guidetti łączy opiekę nad kadrą z pracą w klubie Chieri. Lozano tak to komentuje: "Jeśli pracuje się z jedną drużyną, to kosztuje to cztery-pięć miesięcy. I to jest dobre dla mnie, a przede wszystkim dla mojej rodziny".