Proszę zobaczyć, co z Legią - po przejęciu drużyny po Janie Urbanie - zrobił Stefan Białas. Miły, sympatyczny, starszy pan. Sam określa się mianem "legionisty". Tyle, że brakuje mu stanowczości, a wybory taktyczne, czy personalne, są katastrofalne. Tymczasem Kasperczak, obejmując zespół po Macieju Skorży - mimo wpadek, jak ta z Koroną - na dwie kolejki przed końcem zachował fotel lidera. A spotkanie z Legią to był "majstersztyk" - taktyczny i personalny. Podoba mi się, że Kasperczak nie ogląda się na nikogo. Co tam, że Andrzej Iwan gromi publicznie Pawła Brożka. Doświadczony szkoleniowiec "Białej Gwiazdy" czuje, że Brożek musi się przełamać. Gdzie to następuje? Na Stadionie Wojska Polskiego w Warszawie, a Paweł notuje hat-trick! Nawet biorąc pod uwagę słabość legionistów, warto docenić, czego Brożek dokonał i dzięki komu to się udało. Kasperczak tłumaczył po meczu: "Może nawet zastanawiałbym się nad tym, czy wystawiać Pawła w pierwszym składzie, czy też nie, gdyby nie to, że wspaniale pracował na treningach. Widziałem, że bardzo mu zależy, aby odzyskać formę i skuteczność". Inny czytałby prasę i drżał przed ekspertami. Tymczasem Kasperczak zaufał piłkarzowi, który jest na zakręcie kariery. Obaj wygrali efektownie - na chwałę Wisły. Czuję, że w dwóch ostatnich kolejkach Ekstraklasy Paweł Brożek jeszcze kropnie z dwie-trzy bramki. A może więcej?! Selekcjoner Franciszek Smuda zadeklarował w "Cafe Futbol", że nie przewiduje powołania Pawła na najbliższe mecze międzypaństwowe. Jednak wcale mnie to nie martwi. Krytykując Brożka, zapomina się, że miał sporo kłopotów ze zdrowiem. Niech po sezonie ligowym spokojnie odpocznie, zregeneruje siły, a w nowym cyklu rozgrywek będzie znowu najlepszym piłkarzem Wisły - i pewnym kadrowiczem...