W środę w Tallinie Wisła rozegra rewanż z Levadią w eliminacjach Ligi Mistrzów (pierwszy mecz 1:1, Wisła potrzebuje wygranej lub przynajmniej remisu 1:1, który doprowadziłby do dogrywki, remis 2:2 i każdy wyższy oznacza awans mistrza Polski). To walka, która będzie miała wpływ na przyszłość klubu, ale także przyszłość samych piłkarzy. Mam nadzieję, że zdają sobie z tego sprawę. Jaka to przyjemność zostać mistrzem własnego podwórka i nie potwierdzić się na międzynarodowej arenie? Co ciekawe to już dziesiąty start Białej Gwiazdy w europejskich pucharach w erze Bogusława Cupiała! Przed inwestycją Tele-Foniki Wisła Kraków zagrała tylko pięć razy w europejskich pucharach. Owszem miała wspaniałą drużynę w 1978 roku, która awansowała do ćwierćfinału Pucharu Europy, ale przez długie lata to był jedyny międzynarodowy wyczyn w całej historii. Przed Cupiałem ostatni start w europejskich pucharach miał miejsce w sezonie 1984/85. Wejście biznesmena z Myślenic zmieniło oblicze Wisły - tu i teraz, ale także, o czym warto pamiętać, w całej historii. Cupiał z pewnością nie jest łatwym człowiekiem w obcowaniu. Jednak jego zaangażowanie jest nie do przecenienia. Najbardziej mnie śmieszą ci, którzy pracowali dla właściciela Tele-Foniki oraz Wisły, a później na niego pomstowali. Niektórzy pracowali przez lata i dają do zrozumienia, że trudno z nim wytrzymać. Tak jakby z Silvio Berlusconim, czy Romanem Abramowiczem było łatwo... Ktoś płaci i wymaga - ba, liczy na lojalność i oddanie, a przede wszystkim pasję... Zresztą Cupiał po wielu doświadczeniach uważnie patrzy na każdy wydany grosz. Iluż to piłkarzy przyjechało pod Wawel i się nie sprawdziło. Niestety - dotyczy to także rządów Jacka Bednarza. To szukanie piłkarzy na ostatnią chwilę jest niezwykłe. Tak jakby nie można przymierzać zawodników jeszcze w trakcie trwającego sezonu - rozważyć ich mocnych i słabszych stron, zbadać ich sytuację kontraktową, zasięgnąć wiedzy środowiskowej. Gdzieś tam słyszę, że to nie Bednarz, a Rada Nadzorcza kształtuje politykę transferową. Śmiać mi się chce na taką argumentację. Co to za dyrektor sportowy, który nie ma właściwych kompetencji, nie ma omówionego budżetu i celów, nie prowadzi aktywnej polityki na każdym istotnym polu, aby realizować interes klubu?! Grzegorz Mielcarski czuł, że ma za mało do powiedzenia, to odszedł. Bednarz uważa, że się spełnia na posadzie dyrektora sportowego Wisły i trwa. Niech w takim razie dba o detale, poczynając od boiska treningowego w Grosspetersdorf, na które narzekał Skorża. Jak dyrektor sportowy mistrza Polski może nie zadbać o tak prostą sprawę?! Już nie mówiąc o sile sparingpartnerów - ci im mocniejsi, tym lepiej. Wiedział o tym Paweł Janas walcząc z Legią o Ligę Mistrzów, wiedział także Franciszek Smuda walcząc z Widzewem. Mirosław Szymkowiak twierdzi: "Nawet porażki z tymi mocniejszymi czegoś uczą. Człowiek po takich meczach zdaje sobie sprawę z wymagań - pressingu, szybkości gry, wytrzymałości oraz techniki rywali". Teraz już wiemy - Wisła miała szczęście i w 2. rundzie eliminacji LM (Levadia) i w 3. rundzie (węgierski Debreczyn lub szwedzki Kalmar). To przyzwoici rywale, o czym przekonaliśmy się w pierwszym meczu w Sosnowcu, ale absolutnie w naszym zasięgu. Nie zmarnujmy w Tallinie wielkiej szansy powalczenia, jeśli nie o Ligę Mistrzów, to przynajmniej o Ligę Europejską! *** W środę o godzinie 18.00 Wisła Kraków zmierzy się na wyjeździe z Levadią Tallin. Na bezpośrednią relację zapraszamy na łamy INTERIA.PL. Będzie ona dostępna pod tym linkiem: LEVADIA TALLIN - WISŁA KRAKÓW Przypomnijmy, że w pierwszym spotkaniu rozegranym 15 lipca w Sosnowcu Wisła nieoczekiwanie zremisowała z ekipą z Estonii 1:1, strzelając bramkę w doliczonym czasie gry. *** ZOBACZ DROGĘ OD POCZĄTKU ELIMINACJI DO FAZY GRUPOWEJ LIGI MISTRZÓW TRENER LEVADII: WISŁA NAS NIE DOCENIŁA ZELINSKI: POSTAWIĆ WISŁĘ W TRUDNEJ SYTUACJI