Psychologowie są jednomyślni - ojciec odgrywa olbrzymią rolę w wychowaniu syna. W pierwszych latach życia ułatwia separację od matki, wnosi odmienny punkt widzenia, uczy niezależności i samodzielności. Rola ojca jest nieoceniona również w trakcie nauki zdrowej rywalizacji. Prawidłowo poprowadzona edukacja bardzo często owocuje sukcesem w życiu dorosłym. Idealnym narzędziem do przekazania tej nauki w przyjemny i naturalny sposób jest sport. Ojciec wychowania fizycznego W Polsce na rolę sportu w wychowaniu młodzieży uwagę zwrócił zmarły w 1907 roku Henryk Jordan, twórca bardzo nowoczesnego jak na tamte czasy modelu wychowania poprzez sport. Jako lekarz wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie zetknął się ze szwedzkimi metodami leczenia gimnastyką. Po powrocie do Krakowa zainicjował obowiązkowe lekcje wychowania fizycznego w szkołach. Dzięki niemu powstały również tzw. ogrody jordanowskie, czyli parki, w których znalazła się przestrzeń do uprawiania sportów. Jednym z nich jest istniejący do dziś krakowski Park Jordana. Znajdowały się w nim zamknięte sale do uprawniania sportów wyposażone w toalety i prysznice, basen, 12 boisk, przyrządy do ćwiczeń, przestrzeń do gimnastyki i sportów lekkoatletycznych. Podobne ogrody powstały również w innych miastach, m.in. w Warszawie, Katowicach czy Płocku. Prócz niewątpliwych zalet dla zdrowia, aktywność fizyczna pomaga rozładować agresję, uczy zdrowej rywalizacji, ale również współpracy. Henryk Jordan był dla młodych Polaków pierwszym ojcem wychowania poprzez sport. Jaki ojciec, taki syn Adam Kurek przez lata grał w drużynie siatkarskiej Stali Nysa. Podczas gdy on odbijał piłkę, jego syn, Bartosz Kurek, naśladował ojca w trakcie zabaw balonem. Już wtedy widać było, że się do tego nadaje. Młody reprezentant Polski po rodzicach odziedziczył nie tylko wzrost i długie kończyny - to właśnie z domu wyniósł pasję i zaangażowanie widoczne na boisku. Ojciec i syn zagrali nawet wspólny mecz w ekstraklasie. Po jednej stronie siatki stanęli razem w barwach Stali Nysa. Miłość do sportu, którą Bartosz wyniósł z domu, zaprowadziła go na sam szczyt siatkarskiej kariery. Można powiedzieć, że uczeń przerósł mistrza, podobnie jak w przypadku Marcina Gortata, pierwszego Polaka, który zagrał w koszykarskiej lidze NBA, a prywatnie syna boksera, Janusza Gortata. Z kolei gwiazda polskiej bramki Wojciech Szczęsny jest synem Macieja Szczęsnego, który grał na tej samej pozycji, choć bez większych sukcesów. Wśród znanych rodzin sportowców można wymienić również m.in. Józefa i Miroslava Klose, Włodzimierza i Euzebiusza Smolarków czy Macieja i Jakuba Jaroszów. Jak widać, pasja do sportu jest dziedziczna! Mecz jako rytuał Relację ojca z synem warto budować w oparciu o aktywność fizyczną, nie oznacza to jednak, że musimy ograniczać się do biegania po boisku czy wspólnego odbijania piłki. Nawet jeśli nie zostaliśmy obdarzeni smykałką do sportu, możemy oglądać z synem mecze piłkarskie i inne dyscypliny na stadionie, a gdy nie mamy takiej możliwości: przed telewizorem. Zadbajmy o to, by niezależnie od wyniku wieczór był udany. Załóżmy szaliki ulubionej drużyny, wyciągnijmy z szafy wuwuzelę, rozstawmy proporczyki. Przy okazji oglądania meczu, warto przygotować przekąski. Świetnie sprawdzi się Feliciana - pizza na cienkim i chrupiącym cieście, którą wystarczy wsadzić na kilkanaście minut do piekarnika. Takie rytuały stanowią nieodzowny element budowania trwalej i dobrej relacji. Widowiska sportowe są kopalnią zdrowych wartości. Oglądając mecz piłkarski, możemy przekazać synowi zasady zdrowej rywalizacji i fair play, podkreślić wagę współpracy w grach zespołowych (i w życiu), przekazać umiejętność ponoszenia porażek, nauczyć lojalność wobec ulubionej drużyny. Zachęcamy również do wspólnych treningów, by o tym wszystkim przekonać się w praktyce. Aktywność fizyczna jest niezwykle istotna w prawidłowym rozwoju psychomotorycznym dziecka. Artykuł powstał we współpracy z marką Dr. Oetker.