Polacy zamknięci w sobie, skupieni, niemal nie wychylają nosa spoza hotelu ("Radison"). Słoweńcy wyluzowani, pełno ich w alejkach nad Odrą, jak i wokół miejsca, w którym się zatrzymali (Park Plaza). Ostatnie chwile przed startem eliminacji do MŚ. Polacy są faworytami, ale Leo Beenhakker ma ciężki orzech do zgryzienia. Siła rażenia ataku jego "jedenastki" jest marna. Paweł Brożek jest kontuzjowany, a Ebi Smolarek od dłuższego czasu jeśli już gra, bo częściej siedzi na ławce, to zdecydowanie poniżej swoich możliwości. Tymczasem Marek Saganowski i Łukasz Piszczek nie są raczej urodzonymi snajperami. W tej sytuacji cała nadzieja w Robercie Lewandowskim. Napastnik Lecha jest niesamowicie utalentowany, ale jeszcze pół roku temu grał w drugiej lidze w Pruszkowie i interesowali się nim tylko menedżerowie, a nie reprezentacja Polski. Robert może strzelić dwie bramki, jednak równie dobrze może zeżreć go trema. W tej sytuacji trudno o optymizm nawet wobec faktu, że Słoweńcy najlepsze lata dawno mają już za sobą i brakuje im tuza pokroju Zlatko Zahovicia. Owszem, jest król strzelców 2. Bundesligi Milvoje Novaković z FC Koeln, a z jego plecami biegać będzie znajomy Michała Żewłakowa z Olympiakosu Mirnes Sisić. Obaj prezentują niezłą klasę. Jest tylko jedno "ale": - Mamy kiepską drugą linię. Jeśli przyciśniecie nas pressingiem, to nasze chłopaki się zgubią i nie dostarczą do przodu żadnej piłki. Nie potrafią zagrać na jeden kontakt - tłumaczył nam dziennikarz słoweńskiej telewizji. Dwa lata temu na starcie eliminacji do Euro 2008 również mieliśmy wygrać z teoretycznie słabą Finlandią. Wszyscy jednak pamiętamy koszmarne 1:3 z Bydgoszczy. Teraz ani Słowenia nie jest słabsza od tamtych Finów, ani my silniejsi od tamtych Orłów. W szerokiej kadrze zostało nam sześciu piłkarzy z początku tamtych eliminacji: Marcin Wasilewski, Mariusz Lewandowski, Jakub Błaszczykowski, Ebi Smolarek, Mariusz Jop i Michał Żewłakow. Na naszą korzyść przemawia fakt, że Leo Beenhakker dobrze wie, co w polskiej trawie piszczy. I powinien to wykazać przy ustalaniu wyjściowego składu na Słowenię. Naszym atutem jest wysoka forma Jakuba Błaszczykowskiego, któremu ewidentnie posłużyła zmiana sztabu szkoleniowego w Borussi. Kuba znowu jest szybki i dynamiczny. Ma "gaz", którego brakowało Orłom na Euro 2008. Na promocją tego meczu nikt się nie wysilił. Może dlatego do ostatniego dnia nie udało się sprzedać wszystkich biletów spośród ledwie ośmiu tysięcy. Do końca czekały te najdroższe. Ale co się dziwić, skoro nikt nie zadbał, żeby chociaż przełożyć na inny termin mecze pierwszej ligi. Kibice Stali Stalowa Wola, Górnika Łęczna, Podbeskidzia Bielsko-Biała, GKP Gorzów Wlkp., GKS-u Jastrzębie, Dolcanu Ząbki, Odry Opole i Warty Poznań mieli do wyboru mecz swojego klubu, czy reprezentacji. Na takie alternatywy nas nie stać. Mecz kadry powinien być świętością. Michał Białoński, Wrocław